Kiss i historia powstania koncertowego albumu Alive!
W 1973, w New York City, powstała formacja Kiss, która już na samym początku mocno postawiła na wizerunek. Wyraziste stroje sceniczne to jedno, najistotniejsze były charakterystyczne makijaże, które zostawały na długo w pamięci. Mimo całej tej otoczki, pierwsze trzy studyjne albumy Kiss – Kiss (1974), Hotter Than Hell (1974) i Dressed to Kill (1975) – nie odniosły sukcesu komercyjnego, choć zawierały utwory, które z czasem stały się klasykami muzyki rockowej.
Sprzedaż płyt pozostawała na niskim poziomie, ale niewątpliwie grupa zyskiwała grono odbiorców poprzez koncerty. Ich występy przyciągały tłumy, dzięki pirotechnice, kostiumom oraz odpowiedniej charakteryzacji. No i niesamowitej energii, której jednocześnie brakowało na studyjnych nagraniach. – Właśnie dlatego wszystko, co wydaliśmy przed "Alive!" praktycznie zginęło – powiedział, w rozmowie dla portalu Loudwire, gitarzysta i wokalista Paul Stanley. – Nie spotkało się to z akceptacją ani uwagą, na którą liczyliśmy.
Zespół potrzebował wydawnictwa, które okazałoby się przełomem i sprawiłoby, że awans do rockowej ekstraklasy byłby na wyciągnięcie ręki. Stanley wspominał po latach, że decyzja o nagraniu koncertowego albumu Alive! była krokiem... desperackim. Zespół był sfrustrowany, podobnie jak menedżer Bill Aucoin, który z całych sił próbował sprawić, żeby o Kiss zrobiło się jeszcze głośniej. W dodatku wytwórnia Casablanca Records, która wydawała płyty grupy, mierzyła się z ogromnymi problemami finansowymi. W 1975 przyszłość Kiss zdecydowanie nie malowała się więc w kolorowych barwach.
Ostatnią deską ratunku miał być właśnie koncertowy krążek. W tamtych czasach albumy "live" były często postrzegane jako wydawnictwa poboczne, mające podtrzymać zainteresowanie twórczością danego wykonawcy w oczekiwaniu na nowy materiał. W przypadku Kiss całość okazała się czymś więcej...
Na Alive! znalazły się wykonania utworów z czterech koncertów zagranych przez zespół w ramach trasy promującej Dressed to Kill między majem a lipcem 1975. Odbyły się one w Detroit, Cleveland, Davenport i Wildwood. Szczególnie ważny był występ w pierwszym z wymienionych miast. Detroit od zawsze było bowiem bastionem fanów Kiss. Dlatego też sporą część materiału na album zarejestrowano właśnie 16 maja 1975.
Koncertowe nagrania okazały się jednak problematyczne. Ze względu na ograniczenia sprzętowe i dynamiczny charakter występów, mikrofony nie były w stanie uchwycić pełni dźwięku. Dlatego też muzycy Kiss uznali, że trzeba całość poprawić. Zatrudnili więc producenta Eddiego Kramera, który wcześniej współpracował m.in. z Jimim Hendrixem.
– Albumy live bywały nudne, ale my chcieliśmy płyty, która miała wciągać, zanurzyć słuchacza w tym wszystkim. To oznaczało naprawienie wszelkich wpadek oraz wyretuszowanie zerwanych strun – wspominał Stanley w podcaście Broken Record w 2025. Dlatego też wiele partii wokalnych czy gitarowych zostało nagranych na nowo w Electric Lady Studios w Nowym Jorku. Drobne błędy poprawiono, dodano efekty dźwiękowe oraz podkręcono reakcje publiczności. Jedynie ścieżki perkusyjne Petera Crissa pozostały nietknięte. – Nie zrobiliśmy tego, żeby kogokolwiek oszukać. Ale kto chciałby usłyszeć błąd powtarzany w nieskończoność albo rozstrojoną gitarę? Po co? Dla autentyczności? – pisał, w swojej książce, gitarzysta i wokalista Kiss.
Takie posunięcie, rzecz jasna, wywołało mnóstwo dyskusji na przestrzeni lat. Muzycy jednak powtarzali w wywiadach raz za razem, że celem było stworzenie idealnego, wręcz filmowego doświadczenia koncertowego.
Alive! ukazał się na rynku 10 września 1975 roku. Wydawnictwo, ozdobione efektowną, rozkładaną okładką i bogatą w zdjęcia książeczką, szybko okazało się sukcesem. Koncertowy album dotarł do dziewiątego miejsca na amerykańskiej liście Billboardu i utrzymywał się na niej przez 110 tygodni. Płyta uratowała więc dalszą karierę Kiss, a także Casablankę Records przed bankructwem. Choć zespół planował, po wydaniu Alive!, opuścić wytwórnię, to Bogart zatrzymał ostatecznie muzyków czekiem na... dwa miliony dolarów.
W drugiej połowie lat siedemdziesiątych w końcu nastąpiła więc eksplozja popularności Kiss, a sukces Alive! poprawił pozycję grupy na rynku muzycznym. Choć od premiery płyty minęło już pięć dekad, trudno sobie wyobrazić jakikolwiek ranking najlepszych koncertowych wydawnictw w historii rocka bez tego krążka Kiss.
– Snobi mogli patrzeć na te poprawki z góry, ale prawda jest taka, że ten album wciąż jest uważany za jeden z największych, jeśli nie największy album na żywo w historii – nie ma wątpliwości Paul Stanley.
Jakie ciekawostki skrywa koncertowy album Kiss z 1975? Tego dowiecie się z galerii, którą umieściliśmy na samej górze niniejszego artykułu.