Nie chcemy powielać żadnych stereotypów. Nie, nie będzie „ale”, po prostu nie chcemy. Piszemy o tej historii, bo sami kochamy Włochy, Włoszki oraz Włochów i oczywiście ich kuchnię. Kropka. Natomiast to, że w obronie ulubionych potraw i toczenia bojów o odpowiedni sposób ich przygotowania potrafią walczyć z zajadłością wilczej watahy – to po prostu fakt. Tutaj sprawa była naprawdę poważna, bo przecież chodzi o jedno z ich najważniejszych narodowych dań: makaron.
Nagrodzony w 2021 roku nagrodą Nobla w dziedzinie fizyki profesor Giorgio Parisi zaproponował niedawno metodę gotowania, która może oszczędzić Włochom pieniądze w domowych budżetach. W czasach gdy ceny energii skaczą jak Adam Małysz za najlepszych czasów, każde zaoszczędzone euro jest dobra wiadomością. Parisi poleca by w połowie gotowania makaronu przykryć garnek, wyłączyć pod nim ogień i wykorzystać wytworzoną energię do dokończenia procesu przygotowania potrawy.
Pomysł spotkał się jednak z ostrą odpowiedzią. Adwersarzem fizyka okazał się mistrz kuchni Antonello Colonna, który wśród wielu dokonań może pochwalić się prestiżową gwiazdką Michelina. Stwierdził on, że metoda ta doprowadzi do gumowatości makaronu i tym samym sprawi, że faktura tworzonej z jego udziałem potrawy ulegnie nieodwracalnemu pogorszeniu. Dodał, że sam nigdy by nie przygotowywał tak potraw w swoich restauracjach.
Ta gorąca dyskusja zainspirowała trójkę naukowców do własnych poszukiwań. David Fairhurst, Mia London oraz Ross Broadhurst z uczelni Nottingham Tent University opracowali i opublikowali na łamach The Conversation rozkład energii użytej do gotowania makaronu.
i
Z ich analizy wynika, że najlepszą metodą jest tak zwana trzecia droga: najpierw namoczyć makaron w zimnej wodzie, następnie wrzucić go na patelnię z wrzącym sosem lub garnka z gotującą się wodą na około dwóch minut. Polecają skorzystanie z pokrywki, co przyspieszy proces, oraz dodanie soli. Dla smaku. Gdzie dwóch się bije, tam trójka rozsądzi. Trójka naukowców.
Polecany artykuł:
