Możemy sobie tylko wyobrazić jak wielkie zaskoczenie musieli odczuwać mieszkańcy miasta Porto Alegre, gdy jeden z członków jego rady ujawnił następujący fakt: jedno z przyjętych niedawno rozporządzeń rady napisał ChatGPT. O sprawie pisze agencja AP i dodaje, że Ramiro Rosário jednocześnie zwrócił uwagę na to, że przed przyjęciem prawo miało na swoich biurkach 35 pozostałych członków rady i żaden z nich nie zgłosił żadnych poprawek i żadnych wątpliwości co do pochodzenia dokumentu.
Ostatecznie projekt trafił pod głosowanie i został jednogłośnie przyjęty. Dopiero wtedy Rosário zdecydował się ujawnić pochodzenie dokumentu. Wcześniej nie robił tego, bo obawiał się, że zostanie odrzucony bez czytania, za sam fakt bycia napisanym przez model językowy.
- Byłoby to nie fair wobec ludności by ryzykować odrzucenie projektu tylko dlatego, że stworzyła go sztuczna inteligencja – mówił polityk. Innego zdania jest przewodniczący rady miejskiej Hamilton Sossmeier, który nazwał taką praktykę „niebezpiecznym precedensem”.
Porto Allegre to miasto o populacji około 1,3 miliona ludzi, drugie co do wielkości na południu Brazylii. O wykorzystywaniu modeli językowych do pisania prac naukowych i i innych dokumentów słyszymy od dawna, pisanie prawa to jednak nowość. Szczególnie, że oprócz ogromnej popularności ChatGPT jest także szeroko krytykowany za liczne wpadki. Gdy „zaprzęgano” go do pracy w redakcjach lub nad pracami naukowymi często wynajdywano jego błędy. Powierzenie takiemu narzędziu legislacji wydaje się na obecnym etapie jego rozwoje, delikatnie mówiąc, nieodpowiedzialne.
Rosário nie jest jedyny, amerykański senator Barry Finegold także pomógł sobie ChatGPT by napisać projekt ustawy o... wprowadzeniu regulacji prawnych dotyczących używania modeli językowych, w tym samego ChatGPT. Dostrzegacie ironię sytuacji? Projekt jeszcze nie został poddany pod głosowanie.
Polecany artykuł:
