Wypożyczalnia pojazdów odmówiła przekazania policji danych GPS, które pozwoliłyby natychmiast wyśledzić uciekiniera. Tłumaczyli się tym, że poszkodowana nie przedłużyła subskrypcji na korzystanie z nawigacji. Chodziło o opłatę w wysokości 150 dolarów. Ostatecznie udało się zorganizować pieniądze, które wpłaciła osoba z rodziny poszkodowanej. O jednak przedłużyło się na opóźnienie, które w rozmowie z Chicago Tribune jeden z policjantów uczestniczących w akcji określił jako "16 minut piekła".
Informacje dostarczone z takim opóźnieniem przez VW okazały się niezbyt użyteczne, ale na szczęście dziecko zostało odnalezione. Przestępca pozostawił je na jednym z parkingów i bardzo szybko jedna z osób postronnych powiadomiła policję o 2-latku bez opieki. Samochód zlokalizowano niewiele później, został porzucony przez przestępcę.
Volkswagen wydał już w tej sprawie oficjalne oświadczenie, w którym winę przerzuca na podwykonawcę realizującego usługi Car-Net. Przekonuje, że zachował się on niezgodnie z wytycznymi firmy i gdyby tego nie zaniedbał, kryzys rozwiązano by znacznie wcześniej.
Sprawa ta niestety jest kolejnym przykrym kamyczkiem w ogródku Volkswagena. Niedawno klienci Car-Net pozostali zupełnie bez wsparcia sieci, gdyż okazało się, że usługa realizowana była w standardzie 3G i nie obsługiwała powszechnego dziś 4G. Dodatkowo w 2021 doszło do wycieku wrażliwych informacji na temat ponad 3 milionów klientów usługi.
Polecany artykuł: