Sobotni (28 listopada) strajk wyruszył około godziny 15 z Ronda Dmowskiego. Nie zaplanowano żadnej konkretnej trasy, a zgodnie z zapowiedziami demonstracja związana była z 102. rocznicą uzyskania praw wyborczych przez kobiety. Nad rondem pojawiły się tabliczki z napisem "Rondo Praw Kobiet", przykrywające tabliczki z nazwiskiem Dmowskiego.
Czytaj więcej: "W imię matki, córki, siostry". Kolejny Strajk Kobiet przeszedł ulicami Warszawy
Godzinę później strajkujący przeszli w kierunku placu Konstytucji, a tuż po wejściu na ul. Marszałkowską napotkali policyjną blokadę, która uniemożliwiła im przejście środkiem jezdni. W związku z tym ominęli służby chodnikiem, idąc dalej w spontanicznie obranym kierunku.
Część osób z placu Konstytucji przeszła przez bramy budynków mieszkalnych, a stamtąd pod siedzibę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, a potem z powrotem na plac Konstytucji. Druga część protestujących dostała się na plac Zbawiciela. Gdy strajkujący chcieli się stamtąd dostać na plac Unii Lubelskiej, zostali zablokowani przez funkcjonariuszy policji.
W trakcie protestów nie obyło się bez interwencji mundurowych. Gazu użyto m.in. w stosunku do posłanki KO Barbary Nowackiej (wideo niżej). Pod naporem policji na ziemię upadła Marta Lempart. Pomagali jej wstać uczestnicy strajku.
- Niestety, to nie jedyny incydent z osobą z immunitetem podczas wczorajszych zabezpieczeń - podałą Komenda Stołeczna Policji na Twitterze. - Interwencję policjanci podjęli także wobec jednej z posłanek, która siedziała na Trasie Łazienkowskiej.
Sobotnie interwencje sprawiły, że w mediach zawrzało. Jak tłumaczy się z nich KSP?
- Działanie policjanta nie miało na celu świadomego naruszenia nietykalności osoby objętej immunitetem poselskim - czytamy w oświadczeniu komendy. - Było zwykłym odruchem na świadome działanie obcej osoby, której zachowanie zostało odebrane jako potencjalna próba przerwania utworzonego szyku. Policjanci nie są na miejscu działań dlatego, że tak im się podoba. Muszą tam być, bo ich rolą jest przywrócenie porządku. Żaden z policjantów nie używa śpb dlatego, że chce to robić bez powodu. Zawsze jest to ostateczność.
Według warszawskiej komendy policjanci wielokrotnie wyraźnie wzywali do odsunięcia się od kordonu i linii policyjnych tarcz. To wezwanie ma zapewnić bufor bezpieczeństwa pomiędzy funkcjonariuszami a protestującymi i licznymi reporterami.
- Policjanci nie przebywają z politykami na co dzień i nie muszą znać każdego z nich - czytamy dalej w oświadczeniu. - Osoba, która pomimo wezwań do odsunięcia się od policyjnego szyku, celowo nadal się zbliża i nagle wyciąga rękę z jakimś przedmiotem przed twarz policjanta, może być odebrana jako zagrożenie.
Według KSP nagranie wyraźnie pokazuje, że jedna osoba lekceważy komunikaty nadawane przez urządzenia nagłaśniające i wezwania policjantów. To kobieta, która podchodzi do policyjnego szyku i będąc tuż przy funkcjonariuszach przepycha tarczę i wyciąga rękę przed samą twarz jednego z nich.
Źródło: Strajk Kobiet w Warszawie. Policja tłumaczy się z sobotnich interwencji [WIDEO]