Skąd się bierze paranoja i czemu jesteśmy na nią podatni bardziej teraz niż kiedyś?

i

Autor: Unsplash

Skąd się bierze paranoja i czemu jesteśmy na nią podatni bardziej teraz niż kiedyś?

2023-02-09 16:41

Słowo „paranoja” może występować w dwóch najważniejszych kontekstach: po pierwsze oznacza stan, gdzie spodziewamy się zagrożenia z każdej strony, choć często nie ma czego się bać. Po drugie, wiąże się ze schizofrenią, poważnym psychicznym schorzeniem. Badania z ostatnich lat pokazują, że zachowania paranoiczne nie muszą łączyć się zawsze z chorobą. Co więcej, świat w którym żyjemy stwarza nam warunki do zachowań paranoicznych.

To bardzo ważne, by rozróżnić zachowania paranoiczne od schizofrenii paranoidalnej. To, że Wasz wujek ogląda cały czas filmy z żółtymi napisami w sieci i przekonuje Was o rychłej inwazji reptilian nie oznacza, że powinien być leczony psychiatrycznie. Zachowania paranoiczne mogą wynikać z braku oparcia we własnej wiedzy oraz ze stanu emocjonalnego. Istnieją badania wskazujące na to, że fake newsy znajdują najlepszy grunt do wzrastania u osób z tendencjami do narcyzmu, niepanujących nad emocjami, o tendencjach histrionicznych.

O nowej płycie i Taco Hemingwayu - Riverside w Esce ROCK

Tendencja jeszcze nie oznacza konieczności leczenia farmakologicznego lub szpitalnego. W tych samych badaniach naukowcy przekonują, że najważniejsze jest wzmacnianie w społeczeństwa myślenia krytycznego. Większość teorii spiskowych opiera się na wierze, a ich przekaz wzmacniany jest emocjonalnie. Jednak jeśli zdejmiemy z nich dekoracje, emocje i wielkie słowa, prosząc jedynie o twarde dowody i chłodną analizę – większość tego typu przekonań okazuje się mitami, których paliwem jest wiara.

Ciekawe jest to, że teorie spiskowe lub pseudonaukowe niekoniecznie muszą trafiać wyłącznie do osób źle wykształconych lub o niskiej inteligencji. To błędne założenie. Czas pandemii pokazał jak łatwo jest przekonać także osoby wykształcone oraz o dużym kapitale kulturowym do pseudonaukowych, czasem wręcz niebezpiecznych teorii i zachowań. Ułatwia to świat, w którym żyjemy. Trudno określić jego kondycję jednym słowem, ale spróbujmy stworzyć dla niego diagnozę. Co zatem wpływa na to, że tak chętnie wpadamy w paranoję?

Brak autorytetów. Nowoczesne społeczeństwa, w tym nasze, mają dostęp do szkolnictwa, wiedzy, mediów, internetu. Możemy sami, na własną rękę przeprowadzić kwerendę, sprawdzić mnóstwo rzeczy, przeczytać najnowsze wyniki badań. Najczęściej jednak wybieramy prostsze treści i syntezy serwowane w przystępnej i sensacyjnej formie. Będąc jednak wykształceni mamy przeświadczenie o własnej wiedzy i „zdrowym rozsądku”. Tymczasem specjalizacja naukowa jest na tak wysokim poziomie, że zostanie ekspertem od szczepionek RNA w jeden weekend nie jest proste. Żądamy jednak odpowiedzi jasnych i konkretnych. Nie da ich nam wiara, bo mało kto wierzy dziś w diabły, demony i ciemne moce. Nie dają naukowcy, bo ich wiedza jest tak skomplikowana, że dla wielu są coraz bliżej magów niż badaczy. Nie dają ich politycy, którzy dziś mówią A, a jutro B. Pozostaje „chłopski rozum” oraz „zdrowy rozsądek”, którymi bardzo łatwo manipulować.

Emocje. To właśnie narzędzie, za pomocą którego można sterować także osobami inteligentnymi, wykształconymi i pozornie rozsądnymi. Warto przypomnieć, że przecież przed wybuchem II wojny światowej nie brakowało elit intelektualnych, które dały się uwieść nazistowskiej propagandzie. W latach siedemdziesiątych XX wieku swoich zwolenników wśród zachodniej inteligencji miał Mao Zedong, którego zbrodnie dziś są świadectwem zagrożeń totalitaryzmów. Emocje to silna broń, a przekazy w mediach i internecie są nimi nasycone. Wiadomo, walka trwa o widza, jego kliknięcie, jego uwagę i pieniądze od sponsorów – za zrealizowane zasięgi.

Iluzja wiedzy oraz przesadny indywidualizm. Każdy lubi postrzegać siebie samego jako osobę inteligentną, ważną, ciekawą, oczytaną i wystarczająco wyekwipowaną intelektualnie by toczyć dyskusje na każdy temat. Internetowe kłótnie są najlepszym przykładem, że żyjemy w społeczeństwach samych ekspertek i mędrców. Tylko jakoś wciąż popełniamy te same błędy. Pułapką jest przekonanie o tym, że naprawdę wiemy wszystko, że potrafimy na zimno ocenić każde zjawisko i nie podlegamy żadnej manipulacji. Słuchamy własnych emocji jednocześnie przekonując siebie i innych o swoim stoicyzmie i analitycznej postawie. Poczuciem własnej dumy łatwo jest manipulować z zewnątrz i osoby, które czerpią zyski z szerzenia paranoicznego myślenia chętnie zwracają się do swojej publiczności przekonując ich o tym, że są mądrzejsi od innych, wiedzą więcej, są „przebudzeni” i tak dalej.

Czy jest na to lekarstwo? Jednego nie ma na pewno, autorzy badań, a my za nimi sugerujemy wzmacnianie własnego myślenia krytycznego tak w stosunku do siebie jak i innych. Jednak daleko nam do pouczania kogokolwiek, bo przecież podlegamy i na pewno wpadamy w wiele innych manipulacyjnych sieci.

Jedno jest jednak pewne. Wspomniany wujek, lub ciocia szukająca „buzi w tym tęczu” niech nie będzie przez Was od razu odrzucana, obrażana, albo wysyłana do psychiatry z pejoratywnym stwierdzeniem na plecach. Paranoja, która toczy nasze społeczeństwa czasem jest próbą rozpaczliwego znalezienia logicznego (lub mitycznego choćby) wyjaśnienia zjawisk, których nie rozumiemy oraz tych, na które nie mamy wpływu. Tu znów wracamy do pandemii, wojen, kataklizmów. Niezależnie od tego jak bardzo staramy się rozwijać, żyć w zgodzie ze sobą, innymi, dbać o zdrowie czy zasady bezpieczeństwa, trudno jest nam przygotować się na to, że nagle na drugim końcu globu pojawi się wirus, który w ciągu roku pozbawi nas zdrowia, pracy, oszczędności albo zabije nam bliskich. Cała nadzieja w empatii.

Rzuciła korpo i ruszyła w świat na motocyklu. Aleksandra Trzaskowska | Tak trzeba żyć #23 Eska Rock