Gdy pokolenie rodziców wciąż rozmawia o tym co tu jeszcze można zautomatyzować i przerzucić do wirtualnej rzeczywistości, młodzi wcale nie chcą w niej bywać. Takie wnioski można wyciągnąć z sondażu przeprowadzonego wśród młodych Amerykanów na zlecenie banku Piper Sandler. Ponad pięciu i pół tysiącom nastolatków w 47 stanach zadano pytania dotyczące ich działań w sieci: od tego co odwiedzają i oglądają, przez ulubione marki aż po ważne problemy społeczne, o których dyskutują.
Choć często można przeczytać narzekania starszych, że „młodzież to tylko w tych telefonach i nie ma kontaktu ze światem” to tylko 4% nastolatków bywa w światach VR codziennie. Zaledwie 7% myśli o zakupie hełmu i kontrolerów VR, za to aż 52% nie jest pewna, czy w ogóle ich to interesuje.
A dlaczego interesuje to nas? Bo będzie miało wpływ na decyzje największych technologicznych gigantów, którzy już kształtują to jak korzystamy z kultury, w tym także muzyki. Przez ostatni rok zewsząd atakowały nas wiadomości o cyfrowych multiwersach, w których mieliśmy oglądać koncerty, realizować się zawodowo i prywatnie, o kolekcjonerskich NFT, w które inwestują rockowe kapele. To wszystko już teraz zdaje się być niewypałem, a potwierdza to na przykład niedawna decyzja Facebooka o zwolnieniu aż 11 tysięcy pracowników. Dla porównania i zrozumienia skali to tyle ile mieszka w Węgorzewie albo w Ciechocinku. A co to oznacza dla muzyki rockowej? Miejmy nadzieję, że odejście od pomysłów w rodzaju wirtualnych festiwali. Ostatni Ozzfest pokazał, jak bardzo jest to nietrafiona koncepcja.