Internet jest jak niezmierzony ocean, do którego użytkownicy wciąż dodają kolejne kilometry kwadratowe, dorzucają wyspy wraz z ich mieszkańcami oraz niezliczone nowe gatunki roślin i zwierząt. Nie ma możliwości, by na bieżąco śledzić, badać, oceniać, katalogować wszystkie takie twory, a na najdalszych rubieżach potrafią powstawać rzeczy naprawdę niepokojące. Jedną z nich jest serwis PornPen.ai, który opiera się sztucznej inteligencji generującej obrazki. Generuje on w czasie rzeczywistym przez cały czas nowe obrazki o treści pornograficznej. Jedne mają styl z filmów animowany lub komiksów, inne imitują zdjęcia żywych osób. Cały czas, wciąż nowe. Bez przerwy.
Właściwie trudno się dziwić, że powstała taka strona, bo od początku jakiegokolwiek ludzkiego przekazu wizualnego istniała erotyka, a nawet pornografia, zgodnie z wbudowanymi w nas instynktami. Miejsca, gdzie odkrywano najstarsze rysunki naskalne, także zawierały nierzadko tego typu przedstawienia. Coś jednak się zmieniło. Do tej pory było to przedstawianie ludzi przez innych ludzi. Właśnie wchodzimy w etap nieludzki: obrazki, a pewnie za chwilkę tu lub w innym miejscu będą także i filmy, są generowane przez algorytm poprzez proces kompilowania danych. Komputer stara się przewidzieć nasze preferencje i tworzy dla nas kogoś, kto ma nas rozbudzić erotycznie. Dystopia? Nie, to już teraz, za oknem.
Powstanie takiej strony z pewnością odbije się szeroką dyskusją w branży, która w ciągu ostatnich lat z jednej strony stara się skręcać w stronę poprawy warunków pracy aktorów i aktorek, a także promowania różnorodności pod względem urody, budowy ciała, pochodzenia i tak dalej. Wraz z powstaniem serwisów, gdzie można tworzyć treści erotyczne i bez pośredników sprzedawać je swoim fanom, jak choćby OnlyFans. Strony, które opierają się na SI mogą jednak zagrozić ich zyskom.
- Kiedy silnik Stable Diffusion po raz pierwszy się ukazał zobaczyłem jak wiele osób chce tworzyć treści dla dorosłych – napisał do redakcji Futurism twórca PornPen podpisujący się pseudonimem Dreampen – Wiele stron z treściami generowanymi przez SI blokowało takie treści, a ludzie tworzyli także rzeczy nielegalne, jak choćby filmy deep fake. Chciałem spełnić fantazje o pornografii SI w sposób bezpieczny.
Według twórcy strony oparcie jej na silniku Stable Diffusion ma zagwarantować, że nie będą pojawiać się tam rzeczy szkodliwe, naruszające prywatne bezpieczeństwo prawdziwych osób. Użytkownicy mogą podpowiadać SI co chcą zobaczyć, ale zabezpieczenia wykryją i zablokują próby tworzenia treści na przykład z celebrytami lub pokazujące rzeczy zabronione prawem i krzywdzące.
- Pomyślałem, że to mądry sposób zachowania bezpieczeństwa – dodaje – jednocześnie pozwalając na kreatywną elastyczność.
Jak na razie strona utrzymuje się z konta Patreon, gdzie subskrybenci za 15 dolarów miesięcznie mogą otrzymać możliwość korzystania z wersji strony „Pro Mode” – szybszej, z wyższą jakością i większymi możliwościami pod kątem podpowiedzi. Projekt ma obecnie 7 tysięcy subskrybentów, co daje bardzo pokaźne zyski: 1 260 000 dolarów rocznie.
Z jednej strony Dreampen przekonuje, że jego produkt jest formą bezpiecznego korzystania i pozyskiwania treści pornograficznych, bez krzywdy kogokolwiek. Z drugiej strony nie jest to do końca prawda, bo może być poważną konkurencją dla „żywych” twórców takich treści, którym zwyczajnie odbierze widzów. Obserwujemy właśnie narodziny nowych, cyfrowych form erotyki, które mogą konkurować z ludźmi. To, czy zyskają popularność oraz w którą stronę skieruje się rynek będzie z pewnością ciekawym polem do badań dla socjologów i psychologów, bo sporo nam powie o kondycji dzisiejszych społeczeństw.
Polecany artykuł: