Same procesy starzenia się to nie wszystko. Na to, jak brzmi nasz głos wpływ ma także nasz styl życia, używki, które stosujemy oraz na przykład przebyte choroby. Jako przykład profesor Adam Taylor z Lancaster University wymienia choćby Eltona Johna, który w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku przeszedł operację usunięcia polipów ze strun głosowych. Porównując nagrania sprzed i po operacji można zauważyć różnice w brzmieniu wokalisty. Nawet jeśli się jest doskonale wyszkolonym i doświadczonym profesjonalistą jak Elton John, głos może się zmienić.
O brzmieniu naszego głosu decydują struny głosowe i przechodzące przez nie wydychane powietrze. Warto tu uściślić: prawidłowa nazwa to fałd głosowy, a nie struna. Składa się ona z mięśni i więzadeł głosowych, tkanki łącznej, naczyń krwionośnych oraz nerwów. Ta skomplikowana konstrukcja jest stale nawilżana za pomocą gruczołów. Wystarczy tak naprawdę zmienić stan którejkolwiek ze zmiennych by głos uległ zmianie.
Podczas procesu dojrzewania z powodu hormonów wiele zmienia się w naszych ciałach, między innymi u mężczyzn kształtuje się jabłko Adama, które także zmienia brzmienie głosu. Wreszcie nie można zapomnieć o naszym nosie i całym związanym z tym układzie zatok. Tutaj także zmiany w jego kształcie i na przykład drożności (podczas choroby) zmieniają nasze wokalne możliwości.
Co ciekawe, jak dodaje profesor Taylor, kobiece struny głosowe po zakończeniu dojrzewania są 20-30% cieńsze niż męskie. Do tego są krótsze, ponieważ nie wykształca się u nich jabłko Adama. To decyduje o wyższym głosie niż u mężczyzn. Dodatkowa ciekawostka: na brzmienie głosu kobiety może wpływać faza cyklu menstruacyjnego. Dlatego na przykład w latach 60-tych gwiazdy opery miewały urlopy miesiączkowe by nie uszkodzić na trwałe swoich strun głosowych.
Z wiekiem nasza krtań zmienia się, staje się znacznie sztywniejsza ze względu na zgromadzenie się tam większej ilości minerałów. Fałdy głosowe stają się mniej giętkie, a mięśnie je kontrolujące sztywnieją.
Równie ważne jednak jest to jak żyjemy i to jest czynnik, na który zdecydowanie możemy mieć wpływ. Na przykład palenie papierosów powoduje małe stany zapalne i nadmierną produkcję śluzu. Alkohol ma podobne działanie. Na dłuższą metę wpływa to permanentnie na fałdy głosowe. Trudno sobie wyobrazić zresztą by Lemmy Kilmister z Motorhead brzmiał inaczej, całe życie nie rozstając się z butelką Jacka Danielsa.
Praca to także środowisko, które może wpływać na możliwości wokalne. Wystarczy podać przykład nauczycieli, którzy używają głosu przez cały czas. Podobne problemy miewają szkoleniowcy i trenerzy sportowi. Często występuje u nich obrzęk Reinkego, cechujący się opuchlizną strun głosowych z powodu ich przemęczenia.
W ramach higieny głosu warto pamiętać o częstym nawilżaniu, tu polecana jest przede wszystkim woda (kawa nie jest dobrym wyborem, alkohol odpada). Do tego doskonałym sposobem jest w miarę możliwości co jakiś czas wyciszać się i po prostu pomilczeć dłużej. To także pomaga na przebodźcowaną głowę.
Polecany artykuł:
