W 1973 roku, 51 lat po odkryciu i otwarciu miejsca spoczynku faraona, otwarto grobowiec Kazimierza Jagiellończyka. Jeszcze tego samego roku zaangażowani w prace archeologiczne przy nim zaczęli umierać. Do 1974 zmarło 4 naukowców, a przez kolejne 10 lat aż 15. Wszystkie spośród osób znajdujących się najbliżej grobowca w momencie otwarcia. Co zatem mają wspólnego grobowce króla i faraona, że ich badacze padają jak muchy?
W 2015 roku grupa polskich naukowców opublikowała wyniki badania, które przyniosło częściową odpowiedź. Celowo nie użyjemy słowa „definitywną”, żeby zachować jakikolwiek margines dla tajemnicy. W końcu wszyscy kochamy historie z deszczykiem. Jednak wytłumaczenie okazuje się naprawdę ciekawe. Badacze z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku przyjrzeli się dokładnie grzybom, dla których ciemna i zamknięta komora grobowca to idealne miejsce na kolonię. Porównali przestrzeń wewnątrz i na zewnątrz oraz dokładnie porównali skład powietrza pod kątem bioaerozoli. To różnego rodzaju biologiczne zanieczyszczenia powietrza: mikroorganizmy, bakterie, zarodniki i produkty rozkładu.
Już w 1985 roku sklasyfikowano zjawisko nazywane „syndromem chorego budynku” (SBS – sick building syndrome). Polega on na tym, że ze względu na ograniczoną wentylację jakoś powietrza jest tam bardzo niska, a wręcz szkodliwa dla ludzi. Gromadzące się zanieczyszczone powietrze może pochodzić z zewnątrz (smog, dym tytoniowy), ale może też być efektem tego, co znajduje się w budynku (farby, lakiery, rozpuszczalniki, grzyby, pleśnie, ale także na przykład efekty nadmiernego pocenia się). Przebywanie w takim miejscu może doprowadzić do uszczerbku na zdrowiu.
Kierując się tym śladem badacze sprawdzili w dostępnych źródłach co mogło znajdować się w powietrzu wewnątrz grobowców króla i faraona podczas ich otwierania. Zebrawszy dane okazało się, że trudno się dziwić liczbie zgonów osób, które weszły od razu do nieprzewietrzonych komór grobowych i odetchnęły tym, co przez wieki tam się rozwijało. Wyniki tych badań zawierają listę gatunków grzybów i pleśni, która mogła zainfekować archeologów, a następnie wyniszczać ich zdrowie. Miejmy nadzieję, że kolejni śmiałkowie odkrywający skarby będą je badać w pełnym zabezpieczeniu przez zagrożeniem biochemicznym, a nie wzorem Indiany Jonesa czy Lary Croft w ulubionych podróżnych ciuchach.
Polecany artykuł: