Depeche Mode - Spirit - pierwsza opinia o nowej płycie

i

Autor: oficjalna okładka płyty Depeche Mode - Spirit - wrażenia po przedpremierowym odsłuchu

Słuchaliśmy nowej płyty Depeche Mode! Jak brzmi Spirit?

2017-02-03 17:09

Depeche Mode - Spirit nadchodzi wielkimi krokami, a nasz człowiek już słuchał najbardziej oczekiwanej płyty 2017 roku! Co wiemy o nowym krążku Depeche Mode, który został zaprezentowany zaledwie kilkudziesięciu ludziom w Polsce na przedpremierowym odsłuchu?

2 lutego 2017 – dnia oficjalnego, przedpremierowego odsłuchu najnowszego, 14. albumu Depeche Mode: Spirit, zamglona i zasmogowana Warszawa wyglądała jak teledysk do kawałka Breathing In Fumes, który chłopcy z Basildon wydali 31 lat temu na kultowej i ikonicznej dla fanów płycie Black Celebration. Tamta płyta wyszła w lutym 1986 roku – w lutym 2017 zmierzałem przez zaśnieżoną Warszawę do miejsca, gdzie posłucham tego, co zespół nagrał teraz.



Po powieszeniu się w szatni i wejściu na salę, w której mieliśmy odsłuchać 12 najnowszych kawałków DM, na dzień dobry usłyszałem właśnie Breathing In Fumes, jako że do rozpoczęcia imprezy zostało jeszcze kilka minut i z głośników, za które mógłbym kupić sobie pół mieszkania w Warszawie, leciały sobie jakieś randomowe stare utwory. Następnym randomowym kawałkiem było Everything Counts – i znów jakże trafnie. Poprzedni album – Delta Machine – był najlepiej sprzedającym się albumem muzycznym w 2013 roku. Przynajmniej taką informację otrzymaliśmy od przedstawiciela wytwórni Sony – współorganizatora wraz ze studiem U22 tej imprezy. Czy album Spirit też da się doskonale przeliczyć na banknoty i monety? O to możemy być spokojni, albowiem od kilkunastu już lat to, co wydaje Depeche Mode, sprzedaje się jak świeże bułeczki z lukrem.



>> Depeche Mode - Spirit - data premiery, okładka, single, tracklista <<

Z kim słuchałem tych 12 nowych kawałków Depeche Mode? Już dawno minęły czasy, gdy fanami zespołu byli krótko ścięci (lub wręcz z żelazkiem na czerepie) młodzieńcy w glanach i ramoneskach oraz dziewczęta w czarnych kapeluszach i ciemnym makijażu. Na sali nikt nie miał glanów. No dobrze, jedna dziewczyna miała kapelusz, ale makijaż raczej delikatny. Za to chyba każdy miał coś czarnego. No i najważniejsze - ponad połowa słuchaczy – dziennikarzy muzycznych, także co bardziej znanych fanów, była już zdecydowanie po trzydziestce, lub nawet po czterdziestce, lub nawet po pięćdziesiąte (sic!). I w te brody, zakola, siwiejące włosy uderzyło 12 nowych utworów, zawirowało w siwych lokach i utkwiło w zwojach mózgowych. Wszystko na dwie tury, by się nie zachłysnąć. Po 6 kawałków, z 15-minutową przerwą na siku.



>> Depeche Mode - Where's The Revolution już na antenie EskiROCK <<

Nie, nie mam zdjęć, bo zabrano mi smartfona i wszystko, co mogłoby zarejestrować cokolwiek ze środka. Do północy dziś nie wolno było podać nawet tracklisty. Nie mam więc nic poza 3 stronami notatek ze słuchania 12 nowych kawałków. Nie wolno mi napisać, ile z nich to ballady, do czego nawiązują, jakie są moje oceny. Nie wolno aż do 19 lutego, kiedy embargo na informacje i recenzje zostanie zdjęty. OK. Wolno jednak napisać, że płytę wyprodukował James Ford – ten sam, który produkował też Arctic Monkeys i Klaxons. Że płyta wyjdzie w Dniu Św. Patryka, czyli 17 marca. Że Sony Music Poland i Empik 16 marca robią event, na którym przedpremierowo będzie można w warszawskim barze Studio kupić płytę i różne, unikalne gadżety z nią związane. Że Polska jest jednym z 7 krajów, w których 2 lutego można było odsłuchać oficjalnie albumu. I że w Polsce jako pierwszym kraju, już o północy poleciał w radio pierwszy singiel. Tak, Holendrzy słuchali o północy naszego radia, Brytyjczycy też, bo u nich singiel hula dopiero od 7 rano.

Nie mogę napisać szczegółowo, jak płyta mi się podoba. Zatem napiszę cenzurując się mocno – podoba mi się niezmiernie, a nawet prawie absolutnie. Jako człowiekowi słuchającemu DM już od 31 lat, od czasów Black Celebration, jako człowiekowi, który uwielbia praktycznie całą dyskografię, poza ostatnim, 13. albumem, który kompletnie mi nie podszedł – mogę z pełni odpowiedzialnie napisać – to jest ŚWIETNY ALBUM. Taki, który nie tylko zarobi fuuurę pieniędzy dla wytwórni i zespołu, ale też taki, który zrobi przyjemność wielu z nas – i tym fanom od czasów PRL jeszcze, i tym enjoyom, którzy słuchają DM od czasu płyty Violator, i tym, którzy odkryli tę grupę miesiąc temu, ale też tym, którzy nigdy nie mieli przyjemności i teraz usłyszą pierwszy raz.

Bo Depeche Mode to jest pewna firma. Ten album jest naprawdę rewelacyjny. Jest na co czekać – pierwszy singiel już posłuchaliście w radio Eska ROCK, kawałek jest też już w serwisach streamingowych. Czy dobrze zapowiada nową płytę? Nie wolno mi napisać. Ale wolno polecić – czekajcie premiery, bo to będzie wydarzenie. A ja poczekam niecierpliwie do tego 19 lutego, by podzielić się z Wami tym, co przeżywałem podczas słuchania każdego kawałka. Bo zdecydowanie to będzie moja płyta roku (zaraz po nowym Soen - a to dopiero luty).

Dzieje się.

Marek Pakoński, który robi internety dla EskaROCK.pl