Fanom i fankom ciężkich brzmień, zwłaszcza tych z młodszego pokolenia, z pewnością bardzo dobrze znana jest nazwa zespołu Sleep Token. Formacja, choć w przyszłym roku będzie świętować swoje dziesięciolecie, przebiła się do głównego nurtu dwa lata temu. To w 2023 roku utwór The Summoning stał się niespodziewanym hitem w mediach społecznościowych, aż w końcu na największych platformach streamingowych i poszedł w wiral. W efekcie cały świat zaczął zwracać uwagę na kolejną już na rynku, tajemniczą, zamaskowaną formację, na fali czego na wydała bardzo dobrze przyjęty album Take Me Back to Eden.
Nieco inaczej sytuacja miała się miejsce z kolejną płytą zespołu. Mowa o wydanym kilka tygodni temu Even in Arcadia, który owszem, stał się dużym sukcesem komercyjnym, osiągając szczyt tak w Wielkiej Brytanii, jak i w Stanach Zjednoczonych, nieco gorzej poradził sobie jednak pod względem artystycznym. Wydawnictwo otrzymało skrajne recenzje dziennikarzy i krytyków - od tych niezwykle pozytywnych po wprost bardzo negatywne.
Dziennikarz miażdży nowy album Sleep Token
Do tej drugiej grupy oceniających nowości od Sleep Token z pewnością należy Richard Osman - znany brytyjski prezenter, dziennikarz i autor książek. Ten w programie "The Rest is Entertainment" stwierdził, że brzmienie zamaskowanej formacji w żadnym momencie nie kojarzy się mu z muzyką metalową czy hard rockową.
Jak stwierdził, on sam jest zdania, że, szczególnie na najnowszym wydawnictwie, usłyszeć można wszelkie najróżniejsze muzyczne gatunki i wymienił chociażby EDM (czyli elektroniczną muzykę taneczną), alternatywę, ale także pop, rap czy chociażby shoegaze. Jest to powstały w latach 80. w Wielkiej Brytanii podgatunek rocka alternatywnego, za wykonawcę którego dziś uznaje się na przykład zespół My Bloody Valentine.