The Rolling Stones stracili jakiś czas temu przyjaciela, który był praktycznie od samego początku w grupie. Śmierć Charliego Wattsa była szokiem dla fanów oraz dla samego zespołu, który liczył na trasę z przyjacielem na pokładzie. Jak grupa przyjęła śmierć Charliego? Okazuje się, że nikt się tego nie spodziewał.
The Rolling Stones byli zszokowani, gdy dowiedzieli się, że Charlie Watts nie żyje
W wywiadzie dla 'Rolling Stone' Steve Jordan przyznał, że śmierć Wattsa była szokiem dla zespołu:
Na tydzień przed śmiercią Charliego dostałem wiadomość, że ma się lepiej. Tego tygodnia próby nabrały nowej energii, bo wszyscy cieszyli się, że Charlie do siebie dochodzi. Myśleliśmy: „Charlie powróci i będzie świetnie”. Myślałem, że może będę grał z nimi tylko na próbie, albo że zagram część koncertu, a potem część zagra Charlie. Dzień, w którym dowiedziałem się, że zmarł, był jednym z najgorszych dni mojego życia.
Charlie Watts zmarł 24 sierpnia 2021 w wieku 80 lat