Przyglądając się choćby popularnym filmom grozy ostatnich lat, takim jak „Starzy ludzie”, „The Visit”, „Get out!”, „Drag Me To Hell” czy „Hereditary” można dojść do wniosku, że obok zombie i wampirów najpopularniejszym bohaterem straszącym nas są… starsze kobiety. Mężczyźni częściej na starość pokazywani są jako mędrcy (czarodzieje), przyprószeni siwizną bad-boy’e (Johny Depp), zabawni staruszkowie lub doświadczeni przez życie przegrani.
W tradycyjnej kulturze przyjęło się, że kobieta na starość powinna być dobrą babcią, ewentualnie sympatyczną ciocią (choć oczywiście lekko zwariowaną). Jeśli nie wypełnia żadnej z tych ról zostaje bardzo szeroki wachlarz negatywnych stereotypów: straszliwa nauczycielka, psychotyczna fanka, bezlitosna pielęgniarka, brutalna zakonnica, sadystyczna strażnik obozowa, nieczuła lekarka, zazdrosna kochanka, dominująca matka – to nawet nie jest połowa obrazu, to tylko jeden odcień z naprawdę szerokiej palety. „Stara baba” albo jest babcią, albo niewidzialną, albo złą.
Są na szczęście wyjątki od tego krzywdzącego stereotypu, jak choćby kreacja postaci Chrisjen Avasarali w serialu „Expanse”. Doświadczona polityczka, która owszem potrafi być zimna jak lód i twarda jak skała, a jednak pozostaje wielowymiarowa, ciekawa i szalenie charyzmatyczna. Równie interesująca jest Claire Underwood z „House of Cards”, choć oczywiście do postaci „pozytywnej” jej bardzo daleko. Tutaj jest to jednak zrozumiałe, bo w tym serialu dobro zrobiło sobie wakacje i wyjechało gdzieś bardzo daleko.
Chcemy odczarować „starą babę”, bo przecież nie może być tak, że kobiety w pewnym wieku jeśli nie spełniają pewnej tradycyjnej roli to stają się niewidzialne lub z klucza traktowane jako złe. Mamy dla Was przykłady rockowych artystek, których charyzma nie słabnie z wiekiem. Zobaczcie ich występy i przekonajcie się, że nie trzeba się poprawiać, naciągać, udawać ani ukrywać. Wystarczy być.
Polecany artykuł: