To ciekawy przypadek artysty, któremu udało się odnaleźć własną niszę w różnych dekadach, mimo zmieniających się mód. Razem z Jeffem Beckiem i Ronem Wood grał bluesa w latach 60-tych. Lata siedemdziesiąte przyniosły solowy sukces i zwrot w stronę spokojniejszych ballad. Jego „Sailing” królowało jako singiel, a i dziś ma potężne zasięgi w sieci, choć przecież piosenka ma już prawie 50 lat.
Pochodzący z ubogiej, wielodzietnej szkockiej rodziny Stewart kreował się na luźnego rockersa i bawidamka, słynąc ze swojej słabości do blondynek. Jednak poza tym był ciężko pracującym na swój sukces muzykiem. Sława i pieniądze tak naprawdę przyszły po około 15 latach życia w ciągłej drodze i niepewności.
Gdy pod koniec lat siedemdziesiątych rock tracił rewolucyjny impet, a jednocześnie w wielkich miastach zaczynała nastawać rewolucja muzyki disco i klubów tanecznych, Stewart ustawił żagle i złapał idealny kurs. Singiel „Da ya think I’m sexy?” osiągnął gigantyczny sukces po obu stronach Oceanu i trudno także dziś wyobrazić sobie imprezę z lustrzaną kulą, gdzie go zabraknie. Nie zostanie jednak na stałe w tanecznym porcie i popłynie dalej z prądem zmieniających się trendów, łapiąc falę new wave kawałkami „Young Turks” oraz „Downtown Train”.
Wreszcie, gdy miał już renomę rockowej gwiazdy na samym szczycie, wykonał zwrot przez artystyczny sztag i sięgnął po amerykańskie standardy lat 20-tych i 30-tych. Albumy z cyklu „The Great American Songbook” sprzedały się w multiplatynowych nakładach.
Co dalej? Jak przekonuje wokalista, nie da się tego ciągnąć w nieskończoność i śpiewać o podrywaniu pięknych dziewcząt mając osiem krzyżyków na karku. Podczas wywiadu z BBC, w którym towarzyszył mu Boy George, założyciel Culture Club, zapowiedział zwinięcie rockowych żagli.
- Naprawdę się zatrzymuję – mówi - nie przechodzę na emeryturę, ale chcę przejść do… Osiągnąłem wielki sukces z „The Great American Songbook”, z samymi amerykańskimi standardami, właśnie zrobiłem swingowy album z Joolsem Hollandem, który wyjdzie w przyszłym roku i chciałbym iść w tym kierunku. Chcę po prostu zostawić za sobą te wszystkie rock’n’rollowe rzeczy.
Wokalista dodał także, że zakłada dalsze koncertowanie, jednak w towarzystwie jazzowego big bandu. Przekonuje, że choć to zupełnie różne wcielenie od rockowego Stewarta, to jednak ma podobne korzenie.