Po pamiętnej pandemii COVID-19 koncerty na dobre wróciły do naszej rzeczywistości - być może nie każdy spodziewał się jednak, że odbywać się to będzie w nieco zmienionej formule, przynajmniej jeśli chodzi o ceny biletów. Za wejściówki trzeba dziś płacić naprawdę duże, duże pieniądze, a całkiem niedawno w temacie coraz głośniej zaczęło robić się o kolejnym problemie z kupnem biletów związanym.
Tym są dynamiczne ceny biletów. Proceder ten polega na tym, że w miarę zainteresowania wejściówkami i wraz z malejącą ich ilością, jeszcze w trakcie trwania sprzedaży, często krótko po jej wystartowaniu, sukcesywnie zwiększa się ich cena. Jednym słowem - im więcej kupujemy, tym szybciej i bardziej rośnie kwota, którą trzeba nam będzie zapłacić na pozostałe bilety. Temat dynamicznych cen od dłuższego czasu budzi spore kontrowersje, a z krytyką za stosowanie tego procederu przy sprzedaży wejściówek na swoje koncerty spotkali się już m.in. Bruce Springsteen, Pearl Jam czy Panowie z Oasis. Są jednak tacy, którzy otwarcie się mu sprzeciwiają, jak Iron Maiden czy teraz Robert Smith z The Cure. Muzyk dał temu wyraz już jakiś czas temu, ostro krytykując tego typu praktyki - teraz zrobił to ponownie.
Robert Smith ostro o dynamicznych cenach biletów
Lider The Cure przygotowuje się do premiery nowego albumu swojej formacji - Songs of a Lost World to pierwszy od szesnastu (!) lat studyjny projekt brytyjskiej legendy który ukaże się już 1 listopada. Na chwilę obecną wydawnictwo promują dwa single: Alone oraz A Fragile Thing.
Robert Smith z okazji zbliżającej się premiery udzielił wywiadu dla "The Times", w którym powiedział, że jest dosłownie zszokowany tym, jak drogie są dziś bilety na koncerty, a jeszcze bardziej oburzają go co i rusz to nowe pomysły na to, by na ludzkiej pasji zarobić jeszcze więcej. Jak stwierdził lider The Cure, od dawna robi on wszystko, by gdzie się tylko da ciąć koszta, gdyż zdaje sobie sprawę z tego, że muzyka dziś naprawdę nie jest tanią przyjemnością. Smith dalej mówi mocnej, nazywając takie praktyki jak dynamiczne ceny biletów "oszustwem" i wskazując, że nieprawdą jest, gdy artyści twierdzą, że nie wiedzieli, że takowa zostanie zastosowana przy organizacji ich tras koncertowych. Jak mówi, osobiście nie wyrażał zgody na użycie procederu i wie, że największa nazwiska branży mają głos w sprawie, a jedynie zwyczajnie nie chcą z niego korzystać.
Łatwo było ustalić ceny biletów, ale trzeba być upartym. Nie pozwoliliśmy na dynamiczne ceny, ponieważ to oszustwo, które zniknęłoby, gdyby tylko każdy artysta powiedział: "Nie chcę tego!". Ale większość artystów chowa się za managementem. "Och, nie wiedzieliśmy", mówią. Wszyscy wiedzą. Jeśli mówią, że nie wiedzieli, to albo są cholernie głupi, albo kłamią. To po prostu napędza chciwość - mówi Robert Smith w wywiadzie.
Czy The Cure planuje trasę przy okazji promocji nowej płyty?
W rozmowie z magazynem "NME" artysta nie tylko wyznał, że w ostatnich latach zespół nagrał tyle utworów, że można stwierdzić, że ma praktycznie gotowy kolejny album, ale przyznał też, że formacja ma w planach trasę koncertową na 2025 i kolejny rok! Okazją do wyruszenia w nią będzie nie tylko nowy album, ale też zbliżające się wielkimi krokami 50-lecie The Cure. Jak mówi Smith, całość rozpocznie się w drugiej połowie przyszłego roku gdyż, jak powtórzył, zależy mu na tym, by ukończyć kolejny album.
Wokalista wyjaśnia, że zespół zgodnie z pierwszymi planami miał wystąpić już latem na różnych festiwalach, jednak na tym etapie wie już, że występy te nie dojdą do skutku. Dalej Smith zapewnia, że po wejściu na scenę w przyszłym roku, jego grupa nie zejdzie z niej przez najbliższe kilka lat, a to ze względu na przypadające w najbliższym czasie różne jubileusze, związane z The Cure.
Ale potem prawdopodobnie będziemy grać całkiem regularnie aż do następnej rocznicy – w 2028 roku! Jest już na horyzoncie. O tej z 2018 roku zacząłem myśleć pod koniec 2016 roku, mówiąc sobie: "Mam półtora roku, to proste!". A mimo to nie udało się zrobić tego na czas. Teraz zaczynam myśleć: "2028 rok, muszę wszystko uporządkować", więc film dokumentalny i tego typu rzeczy. W 2029 roku będę miał 70 lat, a to będzie 50. rocznica wydania pierwszego albumu The Cure. To wszystko, to naprawdę wszystko. Jeśli dotrę tak daleko, to będzie koniec. W międzyczasie chciałbym, abyśmy uwzględnili granie koncertów jako część ogólnego planu tego, co zamierzamy zrobić. Uwielbiałem to - ostatnie 10 lat grania koncertów to najlepsze 10 lat w zespole. [...] To było świetne. Nie mając nowego albumu przez cały ten czas, zagraliśmy 130 lub 150 różnych piosenek, ponieważ staliśmy się zespołem grającym na żywo, który czerpie ze swojego katalogu. Możemy wyjść i grać koncerty, i możemy grać przez dwie godziny 30 piosenek i to jeszcze zupełnie inne piosenki każdej nocy. To daje wolność - mówi lider The Cure dla "NME".