Historia zespołu System of a Down rozpoczęła się na dobre dokładnie trzydzieści lat temu, kiedy to po rozpadzie grupy Soil Serj Tankian, Daron Malakian i Shavo Odadjian zdecydowali się powołać do życia własną formację. Początkowo z Ontronikiem "Andym" Khachaturianem za perkusją kapela sporo koncertowała, nagrywała taśmy demo. W 1997 roku nowym bębniarzem SOAD został John Dolmayan, z którym to w składzie grupa nagrała swój pierwszy oficjalny utwór, Hay Enk i z którym na koncercie zobaczył ich Rick Rubin.
Zgodnie z legendą producent odwiedzając różne hollywoodzkie kluby bardzo szybko zwrócił uwagę na wyróżniającą się kapelę, poprosił ją o kilka nagrań i o pozostanie w kontakcie. Ostatecznie we wrześniu 1997 roku System of a Down podpisali kontrakt z wytwórnią Rubina, wtedy jeszcze American Records. Producent miał się wręcz zachwycić formacją, o której po latach mówił, że szybko stała się jedną z jego ulubionych, do samego końca jednak nie był przekonany, czy rynek aby na pewno jest gotowy na przyjęcie ormiańskiej, heavy metalowej kapeli. Mimo to podjął się współpracy z nią i produkcji wszystkich płyt, począwszy od przełomowego debiutu.
"Śmiałem się non stop"
Tym bardziej interesujące są więc słowa samego Rubina, które padają w wywiadzie, którego ten udzielił Rickowi Beato. Producent wyznał, że śmiał się dosłownie przez cały pierwszy koncert zespołu, który miał okazję oglądać! Jak wyjaśnia, nie była to jednak oznaka czegoś złego, a bardziej zaskoczenia i szczerego zainteresowania czymś innym, nowym, czego do tej pory nie miał okazji doświadczyć. Jak mówi śmiał się, a to, co widział wydawało mu się to niedorzeczne, ale równocześnie bardzo mu się to wszystko spodobało, powtórzył jednak, że nigdy nie pomyślał o System of a Down jako o grupie, która ma szansę osiągnąć sukces - jak dodaje Rubin, tak naprawdę o żadnej z kapel, z którymi współpracował na początku ich ścieżki, nie myślał w taki sposób.
Dalej Rubin wspomina, że początkowo stacje radiowe zupełnie nie były zainteresowane graniem, a dyrektor KROQ na odsłuchu debiutu zespołu miał stwierdzić, że jego stacja nigdy nie zagra żadnego z utworów tej grupy. Zdanie zmienił już rok później, gdy stało się jasne, że muzyki SOAD oczekują słuchacze.
Jeśli widziałeś System Of A Down, kiedy ja widziałem System Of A Down, grających w The Viper Room z 200 szalejącymi pod sceną osobami, wykonujących te ormiańskie tańce ludowe i grających heavy metal... Śmiałem się przez cały występ. To było śmieszne! Ale mi się podobało. Ale nie możesz w takiej sytuacji mieć myśli typu: "To może stać się wielkie". To byłoby szaleństwo - mówi producent w wywiadzie.