Def Leppard to jeden z najbardziej kluczowych zespołów hard rockowych, glam rockowych przełomu lat 80. i 90. Kluczowe dla jego kariery okazały się być trzy albumy: Pyromania z 1984 roku, Hysteria, wydana trzy lata później i traktowany jako zamknięcie pewnej muzycznej trylogii Adrenalize z 1992 roku. Szczególny dla historii zespołu był okres między wydaniem dwóch pierwszych z wymienionych płyt - w 1984 roku tragicznemu wypadkowi uległ perkusista grupy, Rick Allen. Muzyk w wyniku zdarzenia stracił ramię i był przekonany, że to koniec jego kariery. Allen ćwiczył jednak i pracował nad tym, jak grać na bębnach jedną ręką. Proces zakończył się sukcesem, a trudne lata muzycy przekazali w energii kultowej już Hysterii. Rick Allen nie jest jedynym członkiem Def Leppard, który zmagał się z problemami zdrowotnymi...
Vivian Campbell o walce z chorobą
W wywiadzie w ramach podcastu "Lymphoma Voices", gitarzysta Def Leppard, Vivian Campbell opowiedział o swojej walce z ciężką chorobą. Już dziesięć lat temu, w 2013 roku muzyk ogłosił, że zdiagnozowano u niego chłoniaka Hodgkina. Jest to rodzaju choroby nowotworowej układu chłonnego, której leczenie jest niezwykle skomplikowane i często trwa wiele lat. W rozmowie Campbell przekazał nieco więcej informacji o swoim obecnym stanie zdrowia i zdradził, jak od tak wielu lat przebiega u niego proces leczenia.
Gitarzysta mówi wprost, że po 10 latach od diagnozy nadal walczy z chorobą i poddaje się regularnemu leczeniu w postaci immunoterapii, czyli specjalistycznym, co miesięcznym wlewom leku. Taka forma leczenia umożliwia Campbellowi koncertowanie, wymaga jednak dokładnego planowania. Gitarzysta nie ukrywa, że zmagał się ze skutkami ubocznymi, jednak były one niewielkie. Gitarzysta zdradził, że najpewniej będzie musiał zmienić formę leczenia, gdyż ta staje się coraz mniej skuteczna, a on wciąż nie może się doczekać remisji.
Polecany artykuł:
Skutki uboczne
Na samym początku po diagnozie, gitarzysta przeszedł także chemię, w wyniku której stracił włosy - to wtedy zmuszony był pożegnać się ze swoją charakterystyczną fryzurą. Campbell nie ukrywa, że było to dla niego bardzo trudne, gdyż czuł, jakby tracił część swojej tożsamości. To dlatego gitarzysta postanowił zlecić wykonanie peruki - takowa powstała i była niezwykle specjalistyczna, jednak muzyk mówi, że miał ją na głowie przez zaledwie kilkanaście minut, w drodze od producenta peruk do domu. Vivan mówi, że nie założył peruki nigdy więcej i zamiast tego zdecydował się upublicznić informację o walce z nowotworem. Choć gitarzysta obawiał się reakcji fanów, Ci okazali mu wielkie wsparcie.
Udało mi się porozumieć bezpośrednio z fanami Def Leppard za pośrednictwem mediów społecznościowych i powiedzieć im: "No cóż, tak się ze mną dzieje. Mam zdiagnozowanego raka. I wypadają mi włosy. Więc zobaczysz mnie na trasie. Nie będę mieć dużo włosów. Nie bądź zbyt zszokowany". W pewnym sensie pomogło mi to, że mogłem przekazać to każdemu, kogo to obchodziło lub był tym zainteresowany, zanim faktycznie wyszedłem na scenę łysy jak bila. I do tego doszło, że moje włosy całkowicie wypadły: nawet nie miałem brwi. Ale w pewnym sensie cały ten proces działał na mnie oczyszczająco, bo nie miałem tej grzywy, za którą mógłbym się schować. Na scenie nie miałem nic do zaoferowania poza moim talentem jako muzyka i gitarzysty, jako piosenkarza, jako autora tekstów. I w pewnym sensie było to dla mnie trochę wyzwalające. I zdałam sobie sprawę, że jest to dla mnie prawdopodobnie łatwiejsze niż dla wielu innych osób, ponieważ w tym czasie byłam już po pięćdziesiątce. Nie sądzę, że poradziłbym sobie z tym równie dobrze, gdybym zachorował na raka w wieku 20 lat, a nie 50-ciu, więc miałem o tym inne zdanie - mówi muzyk w wywiadzie.