Mieli tworzyć muzykę ze złomu Stoczni Gdańskiej. Einstürzende Neubauten wykuwali swój dźwięk w ruinach Berlina

2025-12-28 14:23

Najbardziej bezkompromisowa muzyka rockowa często rodzi się z hałasu i przemysłowego zgiełku. Legenda o tym, jak Einstürzende Neubauten tworzyli muzykę ze złomu Stoczni Gdańskiej, stała się potężnym symbolem buntu. Prawda o pochodzeniu ich brzmienia jest jednak inna i wiąże się nie z Polską, a z ruinami podzielonego murem miasta.

Einstürzende Neubauten

i

Autor: Alex Ex/ CC BY-SA 3.0

Gdańsk? Nie! Einstürzende Neubauten wykuwali dźwięk w ruinach Berlina

Opowieść o tym, jak niemieccy prorocy industrialu z Einstürzende Neubauten wykuwali swoją muzykę na złomie ze Stoczni Gdańskiej, od dekad elektryzuje fanów rocka. Ta historia buduje potężny most między berlińską awangardą a sercem polskiej „Solidarności”, idealnie pasując do surowego, bezkompromisowego wizerunku zespołu. Chociaż legenda brzmi, jakby została napisana przez samo życie, rzeczywistość potrafi zagrać na zupełnie innych instrumentach. Grupa zasłynęła z przekuwania metalowych odpadów i budowlanych narzędzi w dźwiękową artylerię, jednak nie ma żadnych dowodów, by ich arsenał pochodził z gdańskiej kolebki wolności. Ich unikalne brzmienie narodziło się w zupełnie innym krajobrazie, pośród ruin i placów budowy podzielonego murem Berlina Zachodniego.

Chcieli przekopać się do Pałacu Buckingham. Najdzikszy koncert Einstürzende Neubauten

Zespół odpalił swój projekt 1 kwietnia 1980 roku, w mieście, które wciąż nosiło głębokie blizny po wojennej pożodze. To właśnie ten miejski pejzaż stał się ich niewyczerpanym źródłem inspiracji i, co ważniejsze, instrumentów. Gdy perkusista N.U. Unruh z przyczyn czysto finansowych sprzedał swój zestaw bębnów, ekipa pod wodzą Blixy Bargelda musiała podkręcić kreatywność do jedenastu. Ich muzyczną paletę wypełniły przedmioty znalezione na placach budowy i w ruinach, tworząc prawdziwą orkiestrę zniszczenia: blachy, stalowe pręty, rury i siejące postrach elektronarzędzia. Sama nazwa, oznaczająca „Zawalające się nowe budownictwo”, była gorzkim komentarzem do powojennej architektury, którą uważali za kruchą i pozbawioną duszy. To właśnie ten miejski rozkład, a nie dziedzictwo polskiego przemysłu, stanowił fundament ich wczesnego, surowego brzmienia. Debiutancki album „Kollaps” z 1981 roku stał się brutalnym manifestem tej filozofii. Krążek był prawdziwą kanonadą hałasu, wściekłą mieszanką punka i industrialnego zgrzytu, generowanego przez samodzielnie skonstruowane maszyny. W tym samym czasie Stocznia Gdańska dopiero przebijała się do świadomości Zachodu dzięki narodzinom „Solidarności”. Einstürzende Neubauten mieli już wtedy w pełni ukształtowany styl, który opierał się na lokalnych, berlińskich zasobach. Ich koncerty w Polsce to historia znacznie późniejsza, jak występ w Lublinie w 2015 roku, co ostatecznie grzebie mit o wykorzystaniu złomu z Gdańska w ich kluczowych latach.

Stocznia Gdańska honorowym członkiem zespołu? Jak narodził się potężny mit

Determinacja zespołu w przesuwaniu granic muzyki przerodziła się w czystą, artystyczną anarchię. Koronnym tego przykładem jest legendarny koncert w londyńskim Instytucie Sztuki Współczesnej w 1984 roku. Muzycy, uzbrojeni w wiertarki udarowe i piły, potraktowali scenę jak kolejny instrument, który należy zniszczyć. Ich szalonym celem było ponoć wykopanie tunelu prowadzącego prosto do Pałacu Buckingham, jednak twarde, kamienne podłoże skutecznie ostudziło ich zapał. Zszokowani organizatorzy przerwali ten performance po zaledwie 21 minutach, zapisując go w annałach jako jeden z najbardziej radykalnych aktów w historii muzyki na żywo. Takie akcje stały się ich znakiem rozpoznawczym. W 1992 roku w Wiedniu grupa dała koncert, przemieszczając się w szklano-stalowej klatce ciągniętej przez psy husky. W 2004 roku ich scena stanęła na gruzach Pałacu Republiki w Berlinie, dawnej siedziby władz NRD. Zespół symbolicznie zagrał na szczątkach upadłego systemu. Te występy pokazują, że ich sztuka była nierozerwalnie zespawana z konkretnym miejscem i jego historią. Zawsze były to jednak lokalizacje im bliskie lub o potężnym ładunku symbolicznym, do których Stocznia Gdańska, mimo całego szacunku, po prostu nie należała.
Skąd więc wzięła się legenda, która zrosła się z zespołem niczym rdza ze stalą? Odpowiedź leży w potędze symbolu. Przemysłowy, metaliczny puls Einstürzende Neubauten idealnie rezonuje z obrazem Stoczni Gdańskiej, miejsca ciężkiej pracy, wszechobecnego metalu i robotniczego buntu. Połączenie niemieckiej awangardy z polskim zrywem wolnościowym stworzyło tak sugestywną narrację, że fakty przestały mieć znaczenie. To dowód na to, jak muzyka potrafi tworzyć więzi, które ignorują granice i metryki urodzenia. Choć Blixa Bargeld i jego kompani nigdy nie uderzali młotami w stal z Gdańska, ich twórczość na zawsze pozostanie dźwiękowym echem epoki industrialnych przewrotów. A Stocznia, chcąc nie chcąc, stała się honorowym członkiem tej hałaśliwej orkiestry.

Oto najlepsze koncertowe albumy w historii rocka według sztucznej inteligencji [TOP10]: