Każdemu zdarzy się popełnić błąd, ale ten do dziś gnębi byłego perkusistę Five Finger Death Punch. Co takiego zrobił?

i

Autor: Wikipedia / Materiały promocyjne

Każdemu zdarzy się popełnić błąd, ale ten do dziś gnębi byłego perkusistę Five Finger Death Punch. Co takiego zrobił?

2023-07-19 14:30

Jeremy Spencer był jednym z założycieli amerykańskiego metalowego Five Finger Death Punch. Grał w nim przez 13 lat, do czasu, gdy kontuzja kręgosłupa nie zmusiła go do urlopu. Na stanowisku zastąpił go Charlie Engen, który pozostał w składzie na stałe. Na początku Spencer zajął się filmem i zabrał się za produkcję serialu z gatunku horroru erotycznego pod tytułem „Lady Killer TV”. Ciągnęło jednak wilka do lasu, więc i on wrócił do muzyki, tym razem jako wokalista. To właśnie ten epizod, o którym niechętnie mówi.

Grupy metalowe, które przebierają się za postaci z horrorów albo komiksów zdążyły się już nam w większości opatrzyć Spencer postanowił stworzyć swoją historię. Projekt nazywał się najpierw Psycho Sexual, a potem Psycho Synner, a Spencer występował tu pod pseudonimem Daddy Devil, a potem Grym Synner.

Teksty piosenek o tematyce dość taniej erotyki, a czasem i pornografii, pomieszane z dość jarmarcznymi dekoracjami nawiązującymi do satanizmu też nie robią już na nikim wrażenia. Do tego wokalista w masce czerwonego diabła, który śpiewa niskim głosem o bluźnierczych przyjemnościach ciała, jakich zamierza się dopuścić ze zniewolonymi niewiastami. Czujecie już ciarki żenady?

Pierwszy album spotkał się z bardzo szorstkim przyjęciem, większość zarzucała mu wtórność, żenujący poziom i kiczowatość. Spencer postanowił spróbować jeszcze raz i najpierw usunął z sieci debiutancką płytę oraz oficjalne kanały Psycho Sexual, by wrócić pod nową nazwą Psycho Synner, nowym pseudonimem Grym Synner oraz… niespecjalnie zmienionym stylem muzyki i teledysków.

Drugim pomysłem na zdobycie serc publiczności miało być rekordowe wydawnictwo. W czasie pandemii zmuszeni do odwoływania tras koncertowych muzyków siedzieli w domach i studiach pisząc i nagrywając. Najlepszym przykładem jest Lordi i jego „Lordiversity” – siedmiopłytowy box, gdzie grupa bawi się konwencjami kolejnych dekad muzyki popularnej. Psycho Synner chciał zapewne iść podobną drogą i dojść dalej, dlatego zaproponował za jednym zamachem aż 9 albumów. Niestety wszystkie doczekały się podobnych ocen zarówno wśród internautów jak i krytyki, co debiut. Na czerwonym diable nie zostawiono suchej nitki. Teraz Spencer zapowiedział, że projekt ten został zakończony i już nie wróci.

- Chciałem zrobić coś zupełnie innego niż Death Punch – mówi w rozmowie z Blabbermouth – Chciałem stworzyć coś stymulującego wizualnie i zabawnego. Miało być lekko, śmiesznie, ale zanim udało nam się znaleźć bazowe brzmienie zdążyliśmy wypuścić kilka kiepskich i głupawych piosenek. Ludzie mówili „to jest słabe”, a ja odpowiadałem „poczekajcie, będzie inaczej!” Ostatecznie wypuściliśmy 11 albumów, z czego 9 jednego dnia. Naprawdę ciężko pracowaliśmy. Ludzie tego nienawidzili. Byłem łatwym celem.

Co dalej z karierą Spencera? Wraz z porzuceniem persony czerwonego diabła zamierza skoncentrować się na swoim nowym projekcie Semi-Rotted. Ich najnowszy teledysk zdradza, że grupa zamierza iść w stronę połączenia groove metalu z amerykańską szkołą deathu. Czy jest lepiej? Pozostawiamy to Waszej ocenie.

Queens of the Stone Age - najlepsze numery rockowej formacji