Jak szpiedzy infiltrowali pierwszy zespół perkusisty Rammstein? Rząd miał ludzi wszędzie

i

Autor: Wikipedia

Jak szpiedzy infiltrowali pierwszy zespół perkusisty Rammstein? "Rząd miał ludzi wszędzie"

2023-01-24 12:09

Rammstein nie spadł nam z nieba, choć jest tak dobry, że czasem można tak przypuszczać. Zanim muzycy spotkali się w składzie nazwanym od amerykańskiej bazy w Niemczech, występowali w różnych grupach. Mieszkając na rozdartych Żelazną Kurtyną ziemiach nie mogli uniknąć kontaktu z polityką, urzędnikami i służbami specjalnymi.

W wywiadzie przeprowadzonym przez magazyn Metal Hammer 2020 roku perkusista Rammstein opisywał rzeczywistość Zimnej Wojny. Christoph ‘Doom’ Schneider wspominał jak zespoły w NRD musiały ubiegać o pozwolenie na granie publicznie.

- Grupy z takim pozwoleniem mogły zarabiać z koncertów. Jeśli byłeś amatorem musiałeś zakwalifikować się na odpowiedni poziom – opowiada Schneider – istniały trzy takie poziomy, a ja zdobyłem pierwszy! To pozwalało mi zarabiać 4 marki za godzinę koncertu (dziś to około 2 euro – przyp. Red.), a bez certyfikatu nie można było legalnie koncertować.

Schneider grał wtedy w punkowej grupie Die Firma. Do dziś pozostało niestety niewiele nagrań tej kapeli, za to głośna jest legenda ich koncertu 1987 roku, gdy do klubu wtargnęło 20-30 skinheadów i zaczęło regularną zadymę, najpierw heilując pod sceną, a potem bijąc widzów. Można się spodziewać, że grupa nie była popularna w kręgach narodowo-radykalnych, szczególnie przy okazji takich kawałków jak ten:

- Die Firma była grupą nowej fali – opowiada Schneider – Jej styl był mroczny z elementami gotyku. W tekstach protestowaliśmy przeciwko systemowi. Nie było to dozwolone więc, oczywiście, byliśmy podziemną kapelą.

Berlińskie podziemie wręcz kipiało od punków, gotów, metali i innych subkultur. Władze chciały mieć to środowisko odpowiednio zinfiltrowane, by w razie czego móc zdusić jakąkolwiek wolnościową konspirację. Dlatego perkusista Rammstein swobodnie opowiada o obecności szpiegów na imprezach i wśród kapel.

- Rząd miał swoich szpiegów wszędzie. Co zabawniejsze, trudno sobie wyobrazić twardszą grupę niż moja w tamtym czasie, a i tak mieliśmy w składzie dwóch szpiegów: wokalistę i klawiszowca. Nie byli profesjonalistami, dostawali niewielkie pieniądze i musieli raz na jakiś czas składać raport o muzycznej scenie.

Schneider nie podaje nazwisk, o jakich konkretnie muzyków chodzi. Die Firma działała przez 10 lat na przestrzeni 1983-93. Pierwszy wokalista grupy Frank „Trötsch” Tröger (zm. 2015) przyznał w wywiadzie telewizyjnym, że był informatorem Stasi, a bez tego nie mógłby zarejestrować grupy i grać legalnych koncertów.

Drugą osobą, która poszła na współpracę była współzałożycielka kapeli i zarazem jej najbardziej rozpoznawalna członkini: Tatjana Besson. Basistka o długich rudych włosach była silnie zaangażowana w ruch punkowy i anarchistyczny, jednocześnie jednak współpracowała do początku lat 90-tych ze Stasi jako informatorka. Od początku XXI wieku pracuje jako pielęgniarka, jest dalej aktywna muzycznie, występuje z zespołem Freigangband.

Guns N' Roses - 5 ciekawostek o albumie 'Appetite for Destruction" | Jak dziś rockuje?