Spotify to jedna z najpopularniejszych platform streamingowych, która służy fanom muzyki do słuchania danych piosenek, całych albumów, ale w dzisiejszych czasach także coraz częściej podcastów czy wywiadów. Jak każdy tego typu biznes, platforma ma określone zasady, na podstawie których dany artysta, artystka, zespół czy twórca zarabia na udostępnianych na niej treściach. Te uznawane są jednak za przedstawicieli branży za nie do końca sprawiedliwe, z tego też powodu wielu wyrażało głosy krytyki, a nawet decydowało się nie udostępniać swojej dyskografii na platformie (swego czasu fani Carole King na próżno mogli szukać na Spotify jej muzyki - obecnie ta jest już dostępna).
Jak zarabia się na Spotify?
Jak to właściwie wygląda? Ile odtworzeń w serwisie musi mieć dany utwór, by zaczął przynosić wykonawcy dochód? Zarząd Spotify określił nowe zasady tego dotyczące - od 2024 roku konieczne będzie osiągnięcie przynajmniej 1000 odsłuchów w ciągu roku, by za daną treść otrzymać tantiemy. Platforma zamierza także wprowadzić nowe opłaty na tych dystrybutorów, których uzna za wykorzystujących boty i inne sposoby do sztucznego podbijania liczby streamów, a przez to niejako wymuszania od Spotify wypłaty opłat licencyjnych. Zarząd platformy twierdzi, że zmiany te będą korzystne dla artystów i sprawią, że opłaty za odtworzenia będą w większej mierze trafiały bezpośrednio do nich, a nie do dystrybutorów, jak miało to miejsce w przypadku treści z liczba odtworzeń mniejszą niż tysiąc.
Pomysł ten został jednak skrytykowany przez niektórych muzyków. Grupa ta jest zdania, że fałszywe streamy to duży problem, jednak tysiąc odtworzeń to za dużo, twierdzi także, że wszystko to uderzy przede wszystkim w małych, niezależnych artystów. Nie zabrakło także głosów krytyki wobec sposobu, w jaki Spotify płaci wykonawcom i twórcom.