Gdy we wtorek 27 sierpnia swoją reaktywację ogłosił zespół Oasis, a na środę na godzinę 20:15 zaplanowane zostało zatrzymanie się zegara, uruchomionego przez Linkin Park, świat ciężkich brzmień dosłownie oszalał. Co prawda amerykańska formacja strollowała wszystkich zainteresowanych, a zegar odlicza dalej, jednak brytyjska grupa właśnie dodała do listy wcześniej ogłoszonych koncertów kolejne. Wszystko to spowodowało, że fani i fanki innych słynnych formacji, które rozpadły się, a jej członkowie (a przynajmniej jakaś ich część) wciąż żyją, zaczęli dywagować, czy jest szansa na ich powrót. Szczególnie często pojawiają się tu również brytyjskie zespoły: The Smiths oraz Pink Floyd.
W przypadku drugiej z wymienionych formacji wciąż żyje trzech jej członków: szykujący się do wydania nowego solowego albumu David Gilmour, Roger Waters i Nick Mason. Nie jest jednak tajemnicą fakt, że o ile basista i perkusista pozostają w przyjacielskich stosunkach, to zupełnie inaczej sytuacja ma się w przypadku Watersa i gitarzysty. Panowie pałają do siebie otwartą niechęcią - teraz na ten temat wypowiedział się Gilmour.
Dojdzie do powrotu Pink Floyd?
Już w piątek 6 września muzyk wyda swój piąty autorski album, Luck and Strange, a w związku z jego promocją udzielił wywiadu dla magazynu "Rolling Stone". W rozmowie z artystą pojawił się oczywiście wątek tego, czy widzi on jakiekolwiek szanse na wskrzeszenie Pink Floyd. Odpowiedź Gilmoura nie pozostawia wątpliwości - stwierdził on, że ten temat już nieco go nudzi i dobitnie stwierdził, że to koniec. Omawiając nieco szerszej relację w Watersem, gitarzysta powiedział, że nie śledził jego artystycznych dokonań po odejściu z Pink Floyd i nie ma tak naprawdę nic więcej do powiedzenia na jego temat. David Gilmour podziela więc zdanie Watersa, który jakiś czas temu w wywiadzie dla "Reutersa" również stwierdził, że nie widzi żadnego sensu w ewentualnej reaktywacji Pink Floyd.
ZOBACZ TAKŻE: Roger Waters o możliwych szansach na powrót Pink Floyd
Entuzjazmu na pomysł ewentualnego powrotu Pink Floyd nie kryje za to Mason. Perkusista już jakiś czas temu w jednym z wywiadów wyraźnie dał do zrozumienia, że bardzo na to liczy, wie jednak, że ze względu na konflikt między dwoma pozostałymi byłymi muzykami grupy nie ma na to szans.
To nudne. To koniec. Jak już mówiłem, opuścił nasz zespół, kiedy miałem 30 lat, a teraz jestem już dość starym facetem – i nie ma to już znaczenia. Od tamtej pory nie znam jego twórczości. Więc nie mam nic do powiedzenia na ten temat - powiedział David Gilmour w rozmowie z "Rolling Stone".