Co ma wspólnego punk rock, The Police oraz CIA? To nie jest teoria spiskowa

i

Autor: Flickr: KoHoSo65

Co ma wspólnego punk rock, The Police oraz CIA? To nie jest teoria spiskowa

2023-12-19 14:54

Przyznacie, że brzmi to jak początek naprawdę zwariowanej teorii i rzeczywiście niektórzy z tego potrafią wysnuć naprawdę daleko idące wnioski. My skupimy się na faktach, te wystarczą by było ciekawie. Zarówno rewolucję punkową w muzyce, jak zespół światowej sławy i wreszcie amerykański wywiad łączy jedno nazwisko: Copeland.

Dla fanów rocka pierwszym skojarzeniem może być oczywiście postać Steve’a Copeland’a, genialnego perkusisty The Police, który po rozpadzie zespołu zajął się muzyką filmową oraz poważną. W obu dziedzinach odniósł zresztą sporo sukcesów. Za rockowych czasów wraz ze Stingiem i Andym Summersem zjeździł cały świat, grywał w krajach, które dla innych muzyków były naprawdę trudno dostępne. Niektórzy szczególnie dociekliwi badacze zaczęli się zastanawiać, czy nie pomogły mu w tym pewne koneksje.

Legendy i domysły obrastające rodzeństwo Copelandów, bo chodzi nie tylko o Steve’a, ale także jego dwóch braci, mają swoje źródło w osobie ich ojca. Od niego zatem zacznijmy. Miles Copeland Jr był biznesmenem, politykiem, ponoć miał także talent muzyczny. W historii zapisze się jednak przede wszystkim jako polityk i ekspert od spraw bezpieczeństwa i wywiadu. Utrzymywał bliskie stosunki z egipskim przywódcą Gamalem Abdelem Nasserem i pomagał mu stworzyć tamtejsze służby.

Był także jednym z ojców amerykańskiego CIA. Wreszcie miał być także uczestnikiem wielu operacji agencji, w tym także tych, które zmieniały porządki polityczne i społeczne całych krajów. Jeśli prześledzić działania CIA związane z zamachami stanu w Syrii w 1949 oraz w Iranie w 1956 znajdziemy bez problemu jego nazwisko. Był konserwatystą i zwolennikiem tego, by wywiad doprowadzał do upadku nieprzychylnych USA rządów w innych krajach. Przyznacie, że nie jest to biografia, która naturalnie łączy się z antysystemową rebelią punków.

Każdy z jego trzech synów związał się w jakiś sposób z muzyką. Steve grał na perkusji w The Police, Ian został promotorem muzycznym, a Miles Copeland III stworzył wytwórnię muzyczną I.R.S. Records, kluczową dla rozwoju punkowej kultury. Dodajmy do tego jeszcze, że założona przez Iana agencja nosiła nazwę Frontier Booking International, czyli w skrócie FBI. To oczywiście także nazwa słynnej rządowej służby badającej kryminalne sprawy. Nazwa wytwórni jego brata to też nie przypadek. IRS to skrót oznaczający amerykańskie służby skarbowe.

Wśród grup, które promowało FBI były takie nazwy jak B-52's, The Cure, Simple Minds, The English Beat, a z czasem dołączyli Buzzcocks, Nine Inch Nails, Concrete Blonde, The Mission (UK) czy Iggy Pop. Z kolei I.R.S. Records wydawało sporą część z tych artystów. Zarówno promotor jak i wydawca pracowali także z bratem aktywnie grającym, promując i wydając The Police. Grupa nie tylko sprzedawała ogromne ilości płyt, ale także koncertowała w takich miejscach jak Japonia, Szanghaj czy Egipt, nie wspominając o krajach Europy. Wymagało to doskonałego zarządzania i kontaktów zagranicznych, o które trudno posądzać zarówno młodych muzyków jak i alternatywną wytwórnię oraz promotora. Do dziś niektórzy podejrzewają, że nie udałoby się to bez koneksji ojca.

Pytany o działania ojca w 1990 roku Steve Copeland odniósł się do mieszania się USA w politykę innych krajów i przekonywał, że intencje jego kraju są zawsze dobre, choć nie zawsze zrozumiałe.

- Bardzo sobie cenię „oczy” i „uszy” Ameryki – mówił, mając na myśli służby wywiadowcze – Gdy jednak zaczynają się mieszać w cudze sprawy i obalają ludzi, to zupełnie co innego.

Warto wspomnieć słowa Milesa Copelanda III, gdy opowiadał w wywiadzie z Jinky's Chinwag o tym jak ratował koncert The Police w Egipcie w 1980 roku. To pokazuje, jak wysoko mogli szukać ewentualnej pomocy.

- Byliśmy w Kairzie i nie mogliśmy odzyskać bagażu. Przypomniałem sobie jak mój ojciec miał kontakt z ochroniarzem Nassera, gdy byłem dzieckiem, który potem stał się wicepremierem kraju – opowiadał Copeland – Był to piątek, dzień wolny, a koncert był oczywiście następnego dnia. Powiedzieli, że jeśli znam kogoś wyżej to mi pomogą, jeśli nie to nie. Wspomniałem, że znam Hassana Tuhami. Oni na to „znasz Hassana Tuhami? On jest bogiem! Jest wicepremierem Egiptu”.

Gdy Milesowi udało się do niego dodzwonić i przedstawić usłyszał tylko by poczekać chwilę i zaraz pojawiły się policyjne samochody, sprzęt wydano, wszystko potoczyło się sprawnie.

Czy fakt, że wszyscy trzej z braci, których rola w rewolucji muzycznej lat 70-tych i 80-tych jest nie do pominięcia, mieli tak potężnie ustawionego ojca mógł doprowadzić do tego, że służby zainteresowały się punkiem. Zwolennicy najbardziej śmiałych teorii sugerują nawet, że punk rock oraz The Police mogły być traktowane przez CIA jako narzędzia do walki kulturowej i podkopania przeciwników politycznych, choćby ZSRR. Na to jednak nie ma żadnych dowodów, podobnie jak na inne podejrzenia, jakoby Sting lub ktokolwiek inny z The Police miał wykorzystywać trasy koncertowe do szpiegowania.

Jest jednak inny fascynujący wątek w tej opowieści, który na koniec dodaje do puli niewiadomych jeszcze troszkę smaku. Miles Copeland III miał rzeczywiście kontakt ze służbami USA i został poproszony o ekspertyzę oraz pomoc, jednak sprawa nie dotyczyła punk rocka.

Na początku XXI wieku miał zostać poproszony o przygotowanie muzycznego projektu, który pomoże ocieplić wizerunek USA w Iraku, który Ameryka w 2003 zaatakowała obalając dyktatora Saddama Husajna. Problem w tym, że Amerykanie wcale nie byli na miejscu witani chlebem i solą.

W swoich wspomnieniach oraz podcaście Stage Left Podcast menadżer opowiadał jak odebrał telefon od Victorii Clarke, ówczesnej zastępczyni sekretarza obrony USA Donalda Rumsfelda. Miał zostać poproszony o pomoc przy stworzeniu programów, które mogłyby pomóc Amerykanom w zbudowaniu mostów z Irakijczykami.

Niedługo po tej rozmowie Copeland stworzył i zaczął promować projekt Bellydance Superstars. Zespół dawał setki pokazów na całym świecie, głównie w Północnej Ameryce, Europie oraz Azji. Media były nim szeroko zainteresowane, choć wielu zadawało sobie pytanie: czemu facet, który zjadł zęby na promowaniu rocka i alternatywy nagle zabrał się za coś takiego?

Ta historia ma mnóstwo niewiadomych, rozchodzących się tropów i krętych ścieżek. Z pewnością koneksje ojca nie raz pomogły braciom w realizacji swoich celów, jednak czy można domniemywać, że cała muzyczna rewolucja punkowa od końca lat 70-tych do połowy 80-tych była tak naprawdę planem CIA w ramach wojny kulturowej? Albo czy The Police byli tak naprawdę szpiegami usługach CIA, którzy podczas koncertów zbierali wrażliwe dane? Na to nie ma żadnych dowodów i obecnie zdecydowanie odkładamy ją na półkę z fantastyką.

Kiss - największe przeboje legendy rocka