Dokładnie 7 lipca w godzinach późno popołudniowych czasu polskiego w mediach społecznościowych zespołu Pearl Jam pojawiło się niezwykle zaskakujące oświadczenie. Za jego pośrednictwem grupa poinformowała o tym, że właśnie rozchodzą się ścieżki jej i perkusisty Matta Camerona.
Wieści te były dla wielbicieli i wielbicielek ikony grunge'u na tyle szokujące, że muzyk był częścią składu formacji przez dokładnie dwadzieścia siedem lat i brał udział w nagraniach jej siedmiu ostatnich albumów studyjnych. Oświadczenie samo w sobie było dość lakoniczne i poza miłymi słowami i wzajemnymi podziękowaniami zabrakło w nim szczegółów - sam Matt zapowiedział jedynie, że więcej informacji w tej sprawie pojawi się wkrótce.
Czas jednak mija, pojawiły się spekulacje o możliwym dołączeniu perkusisty do Foo Fighters - a nawet reaktywacji w nowym kształcie Soundgarden. Gdy jednak po upływie nieco ponad tygodnia Cameron nie komentował sprawy, zaczęły pojawiać się plotki zupełnie inej natury.
Co dalej z muzyczną działalnością Matta Camerona?
W obliczu przedłużającej się ciszy ze strony perkusisty, w przestrzeni publicznej zaczęło pojawiać się coraz więcej głosów spekulujących, czy ten aby na pewno najzwyczajniej w świecie nie podjął decyzji o całkowitym zakończeniu kariery muzycznej.
Na takie plotki muzyk postanowił w końcu zareagować. Na swoim oficjalnym profilu na Instagramie, za pośrednictwem stories, Matt Cameron zamieścił swoje czarno-białe zdjęcie, na którym oczywiście gra na perkusji. Fotce towarzyszy podpis, w którym muzyk dziękuje fanom za troskę i wsparcie, zapewnia jednak, że kariery nie kończy i pozostanie aktywnym muzykiem.