Freddie Mercury już po osiągnięciu sławy i rozpoznawalności, czerpał z życia pełnymi garściami. Niestety, okres ten przypadł na czas epidemii HIV i AIDS, ofiarami których został również niestety wokalista Queen. Pierwsze objawy zakażenia wirusem miały pojawić się u Freddiego już na początku lat 80., a on sam udał się do lekarza. Już pięć lat później stało się jasne, że u Mercury'ego rozwinęło się AIDS, również w tym czasie media huczały już na temat plotek, odnośnie stanu zdrowia artysty.
Te nie ucichły tak naprawdę do samego końca, czyli momentu, gdy narrację na temat swojej choroby zdecydował się przejąć sam zainteresowany. Freddie Mercury wydał oficjalne oświadczenie, potwierdzając, że choruje na AIDS 23 listopada 1991 roku - a niespełna dobę później muzyk zmarł w wieku zaledwie 45 lat. Za oficjalną przyczynę jego śmierci uznaje się odoskrzelowe zapalenie płuc, które było jednak efektem spadku odporności, a więc głównego efektu ubocznego AIDS.
Brian May wspomina ostatnie chwile Freddiego Mercury'ego
W listopadzie tego roku miną więc już trzydzieści trzy lata od śmierci legendy muzyki. Pamięć o Freddiem wciąż pozostaje jednak szczególnie żywa i obecna w przestrzeni publicznej, a ogromna w tym rola fanów i fanek, którzy i które robią wszystko, by wciąż oddawać hołd swojemu idolowi. Pamięć o artyście utrzymywana jest także dzięki jego kolegom z zespołu, którzy chętnie i często wspominają zmarłego przyjaciela w wywiadach. Teraz w rozmowie z Sammym Hagarem gitarzysta Queen, Brian May opowiedział o tym, jaki był Freddie w swoich ostatnich dniach.
Ze słów Briana wynika, że Mercury zdawał sobie sprawę z tego, umrze i stanie się to najpewniej dość szybko. Mimo to artysta miał nie tracić hardości i bardzo mu zależało na tym, by w ostatnich dniach robić to, co potrafił najlepiej, czyli śpiewać i nagrywać - i to jak najwięcej się da. May mówi, że wokalista nie dramatyzował i po prostu starał się chwytać każdy dzień.
Freddie w ostatnich dniach swojego życia był taki: "OK, chłopaki, nie zostanę tu długo. Daj mi tylko coś do zaśpiewania, a zaśpiewam. Napisz mi coś na odwrocie paczki papierosów, cokolwiek. Po prostu daj mi coś do zaśpiewania". Więc zrobiliśmy tego sporo. Podszedł do tego tak bardzo bez dramatyzmu... Nigdy, przenigdy nie widziałam go płaczącego albo użalającego się nad sobą. Nigdy tego nie zrobił. On był taki: "Po prostu to zróbmy. Róbmy dalej różne rzeczy - mówi May w wywiadzie.