Zrobił sobie test DNA by poznać prawdę o swoim ojcu. Okazał się synem mordercy

i

Autor: US Marshals Service / Pixabay

Zrobił sobie test DNA by poznać prawdę o swoim ojcu. Okazał się synem mordercy

2023-05-18 11:42

Czasem na rozwiązanie kryminalnej zagadki czeka się naprawdę długo. Często w sensacyjnych serialach oglądamy mądre analityczki i dzielnych detektywów odkopujących zbrodnie sprzed lat by wreszcie je zakończyć. Tymczasem takie historie potrafią wydarzyć się naprawdę.

Wiele z nas na pewnym etapie życia potrzebuje poznać historię swojej rodziny, by poczuć się jakoś zakorzenionym, umocowanym w rzeczywistości. Szczególnie dotyczy to tych, którzy o swoich bliskich wiedzą naprawdę niewiele. Sposobów jest wiele, a jednym z najnowszych jest badanie DNA. W tej historii przyniosło szokującą odpowiedź.

W 2020 śledczy Matthew Westover z Nebraski wziął na tapet sprawę Williama Leslie Arnolda, która pozostawała wciąż nierozwiązana. Arnold. został w 1959 roku skazany na dwa wyroki dożywotniego więzienia za zabicie swoich rodziców. Miał 16 lat, według dokumentów po zabójstwie pochował zwłoki na przydomowym podwórku, a bliskim powiedział, że rodzice wyjechali. Po dwóch tygodniach jednak przyznał się do zbrodni i pokazał śledczym miejsca pochówku. Historia jednak się nie zakończyła na tym etapie.

Arnold wraz z kolegą z celi w 1967 roku uciekł z więzienia. Wcześniej zdobyli maski podczas przepustki, a następnie przedostali się przez drut kolczasty. Po ucieczce ich drogi się rozeszły, a policja straciła ich trop. Arnold najpierw osiedlił się w Chicago, a potem mieszkał w Kalifornii, by w końcu osiąść w Australii. Wtedy także zmienił nazwisko na John Vincent Damon, by zatrzeć wszelkie ślady. Dożył spokojnie 2010 roku, nie zwierzając się nikomu ze swojej przeszłości, nawet najbliższej rodzinie. Ci wspominali go w rozmowach z reporterami lokalnych gazet jako wspaniałego ojca, który mówił o sobie, że jest sierotą. Jego syn chciał jednak poznać swoje korzenie i po jego śmierci dodał swoją próbkę do ogólnej bazy DNA, pozwalającej na prześledzenie pochodzenia.

Kiedy śledczy Matthew Westover dostawał do rozwiązania sprawę Arnolda koledzy śmiali się, że nie ma szans by ją rozwiązał. Minęło w końcu ponad 50 lat. Policjantowi nie udało się znaleźć uciekiniera, ale dotarł do jego brata, co pozwoliło mu uzyskać próbkę DNA. Wprowadził ją do ogólnokrajowej bazy, tej samej, do której w poszukiwaniu wiedzy o ojcu trafiła próbka od syna Damona.

Analiza wykazała jasno: brat zbiegłego mordercy jest stryjem syna „wspaniałego ojca”, który milczał o swej przeszłości. John Wincent Damon znów stał się Williamem Leslie Arnoldem. Policjant porozmawiał z oboma mężczyznami: bratem i synem zmarłego. Wyjaśnił w ten sposób dwie zagadki za jednym razem: dowiedział się co dalej się stało z mordercą oraz odsłonił przed synem prawdę o ojcu. Trzeba było 55 lat by zamknąć tę sprawę.

Pragnący pozostać anonimowym syn rozmawiał z dziennikarzami CNN i przyznał, że choć było dla niego szokiem dowiedzieć się, że tak dobry dla niego człowiek zabił własnych rodziców, nie żałuje ani poszukiwań, ani tego jaką prawdę poznał.

Aerosmith - największe przeboje amerykańskiej legendy rocka