Wzięli ślub w łódzkim hospicjum. Wszystko z powodu ojca panny młodej. "Jestem wdzięczna i wzruszona postawą mojego męża"

2025-07-13 17:20

W Hospicjum Łódzkim przy Pojezierskiej zorganizowano ostatnio bardzo niecodzienna uroczystość. Klaudia i Mateusz zorganizowali tam swój ślub. Wszystko, by spełnić marzenie taty panny młodej, który jest pacjentem placówki. Udało nam się skontaktować z parą, która opowiedziała nam o tym wyjątkowym dniu.

Wzięliście ślub w hospicjum. Jaki był powód tej decyzji?

Klaudia Motylska-Rybicka: Taka decyzja padła ze względu na to, że mój tata na przełomie marca i kwietnia trafił do hospicjum z powodu nowotworu. A chcieliśmy, by uczestniczył w takim wyjątkowym dla nas dniu. Tak naprawdę, dopiero za rok mamy zaplanowany ślub kościelny, jednak do tego czasu nie wiadomo byłoby jak wszystko się potoczy. Więc mój, już teraz, mąż, wyszedł z inicjatywa i powiedział: "Pojedzmy do Urzędu Stanu Cywilnego, zapytajmy się, jak by to wyglądało i weźmy ślub cywilny już teraz". Dla nas to też była ciekawa lekcja, historia, poza tym sami chcieliśmy już przyjąć swoje nazwiska szybciej. Poszliśmy do urzędu i dostaliśmy datę - 28 czerwca. 

A jak na taką decyzję zareagowali Wasi bliscy?

Byli zdziwieni, to na pewno. Ale zachwyceni. Powiedziałam, że choć to nasza wspólna decyzja, to właśnie Mateusz wyszedł z inicjatywą przyspieszenia ślubu. Powiedzieliśmy o tym naszej najbliższej rodzinie. Oczywiście tata był najważniejszy w tym momencie. Był bardzo zdziwiony i wzruszony inicjatywą męża, że to tak się potoczyło. Ja sama jestem wdzięczna i wzruszona postawą mojego męża. Nasi rodzice to cudownie odebrali, bardzo cieszyli się, wszystkich podniosło to na pewno na duchu przez to wszystko, co aktualnie dzieje się w naszym życiu. Oczywiście za rok też będą emocje, jednak najważniejsze było to, że tata teraz wyraził zgodę, chciał w tym wyjątkowym dniu uczestniczyć. Łez wzruszeń nie brakowało.

Jak wyglądały przygotowania do ślubu w hospicjum?

Ślub musiał się odbyć w hospicjum, mój tata nie dojechałby do urzędu, nie wszedłby po schodach. Spytaliśmy się urzędników, czy możemy wszystko zorganizować w hospicjum. Oni również byli mocno zdziwieni. Natomiast hospicjum bardzo pozytywnie wpłynęło na całe wydarzenie i bardzo pomogło, wszyscy bardzo się zaangażowali, pomagały panie wolontariuszki, pani Kasia, która zajmuje się PR.

Wszyscy zastanawiali się, jak to będzie wizualnie wyglądać, bo to jednak hospicjum. Ale ostatecznie było przepięknie! Byliśmy pod wrażeniem, że tak można przyozdobić takie miejsce. Poza tym, jest tak tak pozytywna atmosfera, rodzinna, cudowni ludzie, mili i ciepli. Zawsze można na nim liczyć, zarówno o służbę lekarską, opiekunów, pielęgniarki czy właśnie strona marketingowa. Całe hospicjum i pacjenci są wspaniali, naprawdę.  

Funkcjonujecie już jako mąż i żona. Czy coś się zmieniło? 

Przede wszystkim, że mamy wspólne nazwiska, dwuczłonowe nazwiska, mąż także przyjął nazwisko po mnie. Ale czy poza tym coś się zmieniło? Relacja jest taka sama, my traktowaliśmy nasz związek zawsze bardzo dobrze, jako. przyjaciele, jako kochankowie, jako miłość prawdziwa. U nas zawsze było dobrze. Może inne odczucia są pod kątem, że jest mąż, jest żona - to już jest takie wow, na poważnie. Może bardziej zbliżyliśmy się do siebie, bo jest już taka więź małżeńska. Ale uczucie nie zmienia się, tak samo się mocno kochamy, tak samo się mocno wpieramy. Jesteśmy po prostu najlepszymi przyjaciółmi. Idziemy ku dobremu i jest super!

Źródło: Wzięli ślub w łódzkim hospicjum. Wszystko z powodu ojca panny młodej. "Jestem wdzięczna i wzruszona postawą mojego męża"