Kobieta ma na imię Om Fahad, a władzom naraziła się występując między innymi w ostrym makijażu oraz przylegających ubraniach. Irackie władze powołały specjalny komitet, który sprawdza to, co wrzucają na YouTube’a i TikToka popularne w tym kraju osoby. Mają sprawdzać czy nie jest to w ich mniemaniu obraźliwe i niebezpieczne.
- Tego typu treści są równie niebezpieczne co przestępczość zorganizowana – deklarują urzędnicy w filmie promującym kampanię – To jedna z przyczyn procesu niszczenia irackich rodzin i społeczeństwa.
Niedługo po aresztowaniu Om Fahad za kraty trafiła Assal Hossam. Na niektórych filmikach można ją zobaczyć w obcisłym mundurze wojskowym. Liczba zatrzymanych pod pretekstem walki z „dekadenckimi treściami” to według AFP około dwanaście osób. Powołując się na oficjalny komunikat z rządu agencja informuje o liczbie około 96 tysięcy skarg, które miały wpłynąć do urzędników od obywateli. Skarżyli się na nieobyczajne zachowanie osobowości internetowych. Kilka z nich trafiło już przed sąd i odpowiadało na zarzut „obrażania publicznej moralności oraz nieskromne obnażanie się”.
Inne nazwiska wśród poddanych represjom to Aboud Skeeba (humorystyczne filmiki parodiujące Amerykę) oraz Hassan al-Shamri (skecze, gdzie wciela się w kobiecą postać imieniem Madiha). Ten ostatni po wypuszczeniu nagrał film z przeprosinami i ogłosił skasowanie części materiału, który został uznany za „obraźliwy”.
Działający w ramach Irackiego Obserwatorium Praw Człowieka aktywista Mustafa Saadun powiedział AFP, że władze celowo stosują nieostrą terminologię, którą można interpretować i naginać dowolnie, usprawiedliwiając każde aresztowanie. Zarzuca władzom, że aresztując celebrytów idą na łatwiznę i nie walczą z tymi, co rozsiewają fałszywe informacje lub mowę nienawiści.
Po inwazji USA na Irak, w której wspierała ją Polska, został obalony reżim Saddama Hussaina. Dyktatura niestety nie ustąpiła obiecywanej przez Zachód demokracji, kraj pogrążył się w politycznym chaosie, w niektórych regionach do dziś panuje przemoc. Codzienne życie jednak wróciło na ulice miast, choć nowe władze dążą do wprowadzania tradycyjnych patriarchalnych norm. W związku z tym zarówno prawa kobiet jak i mniejszości (nie tylko seksualnych) są ograniczone.
Polecany artykuł:
Aktywiści broniący praw człowieka obawiają się, że akcja jest swego rodzaju testem władz, które badają jak daleko mogą się posunąć bez ryzyka buntu społecznego.
Rzecznik rządu, Saad Maan przekonuje, że kampania w żaden sposób nie ogranicza niczyjej wolności.
- Potrzebujemy fundamentu – mówił na antenie kanału telewizyjnego Al-Rachid – Te pogubione osoby nie będą reprezentować irackich mężczyzn i kobiet, ani irackiego społeczeństwa.