Chcieliśmy napisać coś na temat poniedziałku, życiowego doła, gorszych dni i tak dalej. Jednak w świetle tego przypadku po prostu dajemy sobie spokój, bo bohater tej historii odebrał nam prawo do narzekania. Naprawdę, to on ma pecha.
Jego przypadek opisał naukowy Journal of Infection. Trzydziestosześcioletni mężczyzna z Włoch najpierw skarżył się na gorączkę, bóle głowy i gardła. Właśnie wrócił z kilkudniowej podróży do Hiszpanii. Dwa dni po powrocie test wykazał u niego CVOID-19. W tym samym momencie na lewym ramieniu pojawiła się wysypka. W kolejnych dniach wysypka przemieniła się w pęcherze i rozniosła się na całe ciało. Wtedy zgłosił się do szpitala trafił na oddział zakaźny.
Na podstawie rozmowy z pacjentem ustalono, że małpią ospą, która wywołała wysypkę, musiał zarazić się właśnie w Hiszpanii. Pytany o inne choroby i testy stwierdził, że w 2021 miał test na obecność wirusa HIV z wynikiem negatywnym. Jednak już w szpitalu podczas badań krwi okazało się, że liczba limfocytów CD4 wskazywała na obecność wirusa. Chorobowy hattrick.
Na szczęście historia ma też swój pozytywny zwrot. Pechowiec już po niecałych dwóch tygodniach zwalczył małpią ospę oraz COVID, co pozwoliło mu na rozpoczęcie terapii przeciwko wirusowi HIV.
- Systemy opieki zdrowotnej muszą być gotowe na takie przypadki i promować odpowiednią diagnostykę w grupach wysokiego ryzyka – piszą autorzy opisu tego przypadku – To kluczowe dla skutecznych terapii i profilaktyki.
