Testowana niedawno nowa metoda sterylizacji działa na zasadzie zastrzyku. Do organizmu zwierzęcia wprowadza się hormon hormon antymüllerowski (AMH), który wpływa na owulację i łączy receptory w jajnikach. Radykalne zwiększenie poziomu tego hormonu poprzez zastrzyki domięśniowe spowodowało nieodwracalne zmiany antykoncepcyjne wśród myszy.
Najnowsze badania prezentują wyniki już na właściwej grupie docelowej. Dziewięć kocic dostało testowe zastrzyki, dodatkowe trzy były grupą kontrolną. Wszystkie przechodziły 4-miesięczne próby przebywając po 8 godzin w towarzystwie kocurów. Obserwowano wtedy ich zachowania oraz co tydzień robiono im USG, co pozwalało na bieżąco monitorować stan zdrowia i zachodzące zmiany.
Według raportu opublikowanego w Nature Communication szóstka kotów spośród grupy testowej miała zastrzykach permanentnie zamkniętą drogę do owulacji. Po roku od badania poziom hormonu AMH się zmniejszył jednak wciąż pozostał na wysokim poziomie, gdy na zegarze projektu wybily 2 lata. Pozostaje jeszcze przebadać długoterminowe skutki działania takiej metody. Na trzeba jeszcze czasu.
W przypadku bezdomnych kotów około 75% każdego miotu ma szansę na przetrwanie dłużej niż 6 miesięcy po urodzeniu. Te, które przeżyją, będą mnożyć się dalej, multiplikując zagrożenie dla ptaków i innych zwierząt. W Australii, gdzie bezdomne koty są podobnym problemem co w Nowej Zelandii z nadmiarem kotów wielu walczy wykładając zatrute jedzenie, co jest wyjątkowo niehumanitarną formą ograniczania populacji. Tej metodzie zresztą sprzeciwiało się wielu Australijczyków, u których nie brakuje osób wrażliwych na los zwierząt.
W przyszłości z pewnością naukowcy będą musieli opracować i sprawdzić inne metody ograniczania płodności u tych zwierząt, jak choćby wkładki antykoncepcyjne czy pigułki, które można by podawać w jedzeniu. Są też spekulacje na temat badań genetycznych w tym celu, do jednak dopiero pieśń przyszłości i na takie metody przyjdzie nam czekać raczej przez dekady, a nie lata.
Polecany artykuł: