Najlepszą terapią na cyfrowe przebodźcowanie jest... rysowanie

i

Autor: PXHere

Najlepszą terapią na cyfrowe przebodźcowanie jest... rysowanie

2023-07-04 16:01

W ostatnich latach w wielu miejscach, w których próbuje się dbać o nasz relaks pojawiają się kolorowanki dla dorosłych. Z początku budziły zdziwienie, a dziś nie brakuje ich także w przychodniach, poczekalniach, gabinetach terapeutycznych. Obok nich powinny być także dostępne zeszyty i zwyczajne ołówki lub cienkopisy, bo jak pokazują nowe badania, na nasze ciągłe przebodźcowanie cyfrowym światem najlepszym lekarstwem jest skupienie uwagi na rysunku.

Zanim nastało pismo, zanim pojawiły się obrazy, zanim ludzkość nauczyła się rzeźbić, na początku sztuk był prosty rysunek. Kreślenie linii na piasku, malowania na ścianach jaskini, na skórze. Podążanie za liniami, powielanie powtarzających się wzorów. To nauka skupienia, koordynacji rąk i precyzji ruchów. Dlatego nauka pisania ręcznego i rysowania na wczesnym etapie edukacji jest tak ważna dla ludzi. Wyposaża nas w narzędzia do zarządzania własnymi możliwościami fizycznymi i umysłowymi.

Obecnie jednak szybko tracimy kontakt z tymi zasobami. Ręcznie piszemy coraz rzadziej, okazji do rysowania brak, a nasze myśli bombardowane są przez bodźce z wszędobylskich ekranów. Nic dziwnego, że jako ludzkość coraz trudniej jest nam się skupić. Zapominamy o tym, co robiliśmy przed chwilą, próbując złapać pięć srok za ogon w ramach multitaskingu nie robimy de facto niczego do końca.

Jak przekonuje pracująca dla BBC Beverley D'Silva rysowanie można traktować jako rodzaj medytacji, uspokojenia umysłu i ciała. Dodatkowo jest to także jedna z najbardziej przystępnych form wyrażenia się, nazwania i skanalizowania emocji. Powrót do takich form artystycznej aktywności ma choćby pokazywać ostatnia popularność brytyjskiej The Royal Drawing School w Londynie, która w 2020 miała 1000 chętnych na zajęcia tygodniowo, a teraz – trzy razy tyle. Dyrektorka placówki, Julia Balchin przekonuje, że był to sposób na zachowanie więzi z kulturą i innymi ludźmi w czasie izolacji.

- Myślę, że to pokazało jak ludzie tęsknili za kontaktem, za dotykiem – mówi – Jeśli nie mogli być w towarzystwie innych, chcieli ich przynajmniej móc narysować. Wielu przychodziło po prostu by zwolnić tempo życia.

D’Silva przywołuje także przykład artystki Emily Haworth-Booth, której możliwość pracy odebrała choroba: zespół chronicznego zmęczenia. Ręczne pisanie i rysunek stały się czynnościami, które dawały jej poczucie zaczepienia w rzeczywistości, bycia „tu i teraz”, a to przełożyło się na siłę do podjęcia dalszych kroków w celu poprawy jakości życia.

Może zatem jeśli czujecie, że w codziennej gonitwie życie wymyka Wam się z rąk sposobem na bezpieczne lądowanie będzie odłożenie telefonu i uspokojenie umysłu z kartką i ołówkiem? Nie jest ważne, czy będzie to rysunek, tekst pisany, a może po prostu powtarzalny wzór lub szlaczek. Przecież nie chodzi o to by ścigać się z artystami, a zrelaksować przebodźcowaną głowę.

"Życz mi tych emocji..." - Rubens w Esce Rock