To jeden z najciekawszych debiutów w ostatnich miesiącach. Tak zupełnie szczerze pisząc, gdyby troszkę to jeszcze doszlifować, to mogłaby wyjść fantastyczna płyta ambientowa, Brian Eno (polecamy jego piękne „Apollo: Atmospheres and Soundtracks”) by się nie powstydził. Obawiamy się jednak, że to raczej jednorazowy eksperyment. Na koncerty raczej nie ma co liczyć, bo zbliżenie się wykonawczyni do Ziemie na odpowiednią odległość skończyło by się dla nas tragicznie. Poza tym koszty dojazdu się raczej nie zwrócą, bo artystka jest oddalona od nas o 200 milionów lat świetlnych.
Tu trzeba jeszcze odpowiedzieć na bardzo ważne pytanie: jak to? Dźwięk w kosmosie? Przecież tam jest próżnia, a w próżni dźwięk się nie rozchodzi. To prawda, ale jak zawsze, jest pewien haczyk. W przestrzeni znajduje się przecież wiele mgławic, chmur gazowych i innych tworów, które mogą przenosić fale, czyli także dźwięk. Wystarczy je odebrać i odpowiednio „przetłumaczyć” na zrozumiały dla nas język.
Właśnie to udało się ekspertom z NASA, pracującym w obserwatorium Chandra. Musieli oni nie tylko zebrać i opracować fale, ale także dopasować je do możliwości naszych aparatów słuchowych. Ludzkie ucho słyszy w zakresach od 16 Hz do 20 000 Hz, a najlepiej w rejestrach 1000 Hz do 3000 Hz. Jeśli chcielibyście posłuchać innych kosmicznych „przebojów” na podstawie fal obiektów astralnych, znajdziecie je tutaj.