To bardzo trudne pytanie, na które szybko będzie trzeba znaleźć odpowiedź. Widząc ślady swoich własnych prac w tym, co wypluwają SI, głos podnieśli pisarze i zadają słuszne pytanie: czy twórcy SI nie powinni płacić twórcom treści, z których dany algorytm skorzystał do budowy swojego potencjału?
Jak pisze „The Guardian” dwójka autorów, Mona Awad oraz Paul Trembolay oskarżyli firmę OpenAI o naruszenie ich praw autorskich. ChatGPT, który jest najbardziej znanym produktem firmy, dostarcza „bardzo dokładne streszczenia” tekstów pisarzy. Tekstów, które zostały wydanie i objęte ochroną praw autorskich zgodnie z panującym prawem. Zatem przetwarzanie ich i publikowanie fragmentów powinno być w jakimś stopniu regulowane.
Główną osią oskarżeń Awad i Trembolay’a jest to, że OpenAI wykorzystał ich twórczość do „karmienia” ChataGPT bez ich zgody. Do pozwów dołączyli przykłady streszczeń przygotowanych przez algorytm. Niezależnie od tego, czy proces zakończy się finansową ugodą, wygraną lub przegraną twórców, jest on czymś co uważnie powinni śledzić zarówno wydawcy tekstów kultury (nie tylko książek, także w innych mediach) oraz twórcy oprogramowania.
Rozwijający się w szybkim tempie rynek i możliwości SI sprawiają, że coraz chętniej korzystają z nich twórcy treści reklamowych, marketingowych i rozrywkowych. Kreatorów obrazów napędzanych SI z kolei bardzo chętnie używają choćby muzycy do tworzenia okładek do płyt. Oznacza to oczywiście oszczędność w stosunku do gaży dla „żywych” artystów, a efekty? Nawet jeśli wciąż widać różnicę i SI mają jeszcze sporo do nadrobienia to i tak nie zabraknie chętnych na takie rozwiązanie. Tymczasem prawo w większości krajów nie jest gotowe na rewolucję SI.