Młody rudowłosy mężczyzna z brodą wydaje się być kimś zupełnie wyrwanym z kontekstu i wrzuconym w odwiedzany przez siebie świat intruzem. Jeździ w miejsca, z których inni uciekają, pomiędzy wojskiem, cywilami i służbami ratunkowymi znajduje kawałek wolnego miejsca i czasu by wyciągnąć białe kartki, piórko, tusz i zacząć szkicować. Absurdalne? Niekoniecznie. Rysunki Bultera publikowane są w najważniejszych opiniotwórczych gazetach świata zachodniego. Chociaż fotografie są dokładniejsze, to ilustracja niesie za sobą pewną nieuchwytną moc, która wpływa na naszą psychikę. Potrafi być znacznie silniejsza od nawet najwyższej rozdzielczości matrycy.
- Wydaje mi się, że to zajęcie to rodzaj przymusu – mówi w rozmowie z dziennikarką The Guardian – To chyba podobne do tego co czują fotoreporterzy i korespondenci wojenni. Chcemy opowiedzieć historie, których naszym zdaniem inni nie chcą opowiedzieć. Kierowałem się takimi intencjami zawsze w Syrii, Afganistanie, Jemenie i innych miejscach, w których pracowałem wcześniej.
Bulter zaczął tworzyć reportaże złożone ze szkiców gdy w wieku 21 lat dołączył do brytyjskiej armii w Afganistanie. W kolejnych latach towarzyszył syryjskim rebeliantom, dokumentował opuszczone miasto Azaz, rysował obozy dla uchodźców w Dolinie Bekaa, pola roponośne Azerbejdżanu, był w Strefie Gazy, Tadżykistanie, Mjanmie, widział kopalnie złota w Ghanie.
Korzystając z rozgłosu, jaki przynoszą jego prace stara się promować akcje pomocowe i sam założył fundację Hands Up Fundation. Działa ona przede wszystkim w Syrii, która nie dość, że od ponad dekady nękana jest wojną domową, to jeszcze ostatnio dotknęła ją naturalna katastrofa w postaci trzęsienia ziemi. Do tej pory na pomoc Syryjkom i Syryjczykom zebrano już 6 milionów funtów. Jeżeli chcielibyście obejrzeć więcej pięknych i poruszających prac Butlera, zajrzyjcie na jego stronę.