Żyjemy w muzycznym matrixie? Kolejne nowe nagranie znanej gwiazdy okazuje się podróbką z użyciem SI

i

Autor: Rex Features/East News

Żyjemy w muzycznym matrixie? Kolejne "nowe nagranie" znanej gwiazdy okazuje się podróbką z użyciem SI

2023-05-12 11:19

Takich wydarzeń z pewnością będzie coraz więcej, bo wiele osób chętnie skorzystałoby z cudzej sławy. Tym razem problem podrobienia głosu dosięgnął artysty nazwiskiem Frank Ocean. Wokalista znany ze sceny r&b oraz hip-hopowej miał ostatnio wypuścić szereg nagrań, które doskonale sprzedawały się w internecie. Problem w tym, że on sam nie wiedział o nich nic i nie miał z nimi niczego wspólnego.

To prawda, że jesteśmy portalem skupiającym się na muzyce rockowej, jednak to, co dzieje się na innych scenach często prędzej czy później staje się rzeczywistością także rockowej branży. Showbiznes to system naczyń połączonych i jeśli w jednej jego gałęzi pojawia się jakiś trend to bardzo możliwe, że „przeskoczy” do innych. Czy zatem możemy niedługo oczekiwać wysypu sfingowanych piosenek znanych artystów przy pomocy sztucznej inteligencji i podrabiania głosu? Na pewno, o ile to będzie się opłacać. Obecnie rock nie ma takiej rynkowej pozycji co hip-hop oraz pop, zatem to przede wszystkim artyści tych nurtów będą podrabiani.

Fenomen wizji z filmu „Matrix” polegał na połączeniu motywów, które znane były od wieków w rozmaitych kulturach. Sprowadzić je można do jednego: ludzkość żyje w iluzji, to co wydaje nam się realnym jest tylko scenografią spektaklu, za pomocą którego ktoś utrzymuje nas w porządku, który służy jego interesom. Do prawdy i istoty rzeczy trzeba się dopiero „dokopać” i wymaga to odwagi i poświęcenia. Rynek muzyczny, w którym coraz trudniej odróżnić to czy dany artysta naprawdę zaśpiewał dany utwór, czy może zrobiła to za niego SI, może stać się takim matrixem.

Wirtualni muzycy są już z nami od dawna. W Japonii Hatsune Miku stała się prawdziwym fenomenem, choć przecież nigdy tak naprawdę nie opuściła cyberprzestrzeni. Grupa Gorillaz także była żywym komiksem, choć za jej piosenkami stali żywi doświadczeni artyści. Wiele gwiazd pop lat 80-tych i 90-tych nigdy nie zaśpiewało swoich piosenek. Zrobili to za nie inni, a one dały im jedynie swoje twarze. Nawet słynny przebój „Put the Blame on Mame” z filmu „Gilda” zaśpiewała nie występująca w nim boska Rita Hayworth tylko Anita Ellis, która podłożyła aktorce swój głos.

Taki jest showbiznes i niestety nigdy nie było inaczej. Przez ten cały czas władza leżała i wciąż należy do odbiorców, którzy mogą powiedzieć „sprawdzam” i dać odpór takim praktykom: wystarczy wspierać tych, których talent nie potrzebuje wspomagaczy i dublerów.

Ostatni przypadek do podrobienie Franka Ocean przez użytkownika portalu Discord o nicku mourningassasin. Udało się z nim porozmawiać dziennikarzom portalu Motherboard, będącego częścią redakcji Vice. Producent tłumaczy, że na początku po prostu pochwalił się kawałkami, a gdy zobaczył jak wielki jest odzew postanowił na tym zarobić. Fałszywe nagrania sprzedawane jako nigdy wcześniej niewydane przyniosły mu łącznie 13 000 dolarów zysku.

Jeden z największych portali streamingowych, Spotify niedawno ogłosił, że usunął ze swoich baz „dziesiątki tysięcy” piosenek, które stworzono przy użyciu SI o nazwie Boomy. Każdego dnia w Spotify pojawia się około 100 tysięcy nowych piosenek. Oczywiście twórcy Boomy oświadczają, że ich narzędzie ma wspierać kreatywność i są przeciwni podróbkom oraz przekrętom.

Mellina - Remigiusz Mróz - były teorie, że wydawca zamyka mnie w piwnicy