W piątek 10 lutego cały świat ciężkich brzmień świętował rocznicę urodzin Cliffa Burtona. Były basista Metalliki, zmarły w wieku zaledwie 24 lat w 1986 roku, skończyłby tego dnia 61 lat. Choć Cliff był członkiem zespołu przez zaledwie cztery lata, to jego kompozycje na zawsze zapisały się w dziedzictwie grupy i wciąż uchodzą za jedne z najlepszych w jej dyskografii. W 2009 roku, wraz z pozostałymi członkami Metalliki, Cliff został pośmiertnie włączony do słynnej Rock & Roll Hall of Fame, a w uroczystości wziął udział jego ojciec, który do końca życia dbał o zachowanie pamięci o swoim synu.
Robert Trujillo o Cliffie Burtonie
Od 2003 roku rolę basisty w Metallice pełni Robert Trujillo. Muzyk pojawił się na dwóch wydanych dotąd albumach zespołu, jego grę usłyszymy także na nadchodzącym 72 Seasons. Robert udzielił wywiadu dla "Guitar World", w którym opowiedział o swoim poprzedniku mówiąc, co sądzi o jego grze i o tym, jaką obietnicę złożył mu przed dołączeniem do formacji.
Nim dołączył do Metalliki, Robert był członkiem koncertowej grupy Ozzy'ego Osbourne'a, a wraz z nim skład uzupełniał Mike Bordin z Faint No More, prywatnie bliski przyjaciel Cliffa. Trujillo nocował u niego przed dniem, gdy miał wziąć udział w przesłuchaniach do Metalliki i spał w pokoju, gdzie było duże zdjęcie Burtona. Robert powiedział w wywiadzie, że patrząc na fotografię powiedział do Cliffa, że nigdy go nie zawiedzie. W dalszych słowach wyraził ogromne uznanie dla swojego poprzednika mówiąc, że, z całym szacunkiem dla Jamesa, Larsa i Kirka uważa, że to nieco straszy i bardziej doświadczony od nich Cliff był najlepszym muzykiem formacji.
Kiedy brałem udział w przesłuchaniach do Metalliki w 2002 roku, grałem w zespole Ozzy'ego Osbourne'a z jednym z najlepszych przyjaciół Cliffa, Mikiem Bordinem z Faith No More. Zatrzymałem się w domu Mike'a w San Francisco i spałem w pokoju gościnnym, gdzie ćwiczyłem muzykę Metalliki. Jest tam duże zdjęcie Cliffa - i przypadkowo o drugiej w nocy spojrzałem w górę i zobaczyłem to zdjęcie. Właściwie przemówiłem do niego. Powiedziałem: "Cliff, nie zawiodę cię, obiecuję. Dam z siebie wszystko”. Więc w dziwny sposób czuję więź z Cliffem. Czuję, że go znam. Cliff był absolutnie niesamowity w Metallice. Jego pomysły, jego obecność i miejsce, w którym był, połączenie basu i metalu, były tak bardzo wyjątkowe. I jego obecność na scenie – odczuwał wszystko całym sobą. Grał to, co czuł, i to było najważniejsze. Jego podejście było mniej więcej takie:"Zagram to, co czuję, a jeśli ci się to nie podoba, pieprz się!”. Z całym szacunkiem dla moich braci z Metalliki, ale Cliff był starszy od nich i pod wieloma względami był lepszym muzykiem. Miał bardzo szeroki zestaw umiejętności twórczych – pod wieloma względami. Potrafił grać na pianinie i znał się na muzyce klasycznej, a także był fanem Lynyrd Skynyrd. Kiedyś poprosił Kirka, żeby pokazał mu solówki gitarowe Lynyrd Skynyrd, żeby móc je zagrać na basie, a niewielu basistów wtedy to robiło. Pomyślałem, że to było fajne. Cliff był siłą na wielu różnych poziomach - powiedział o Cliffie Burtonie Trujillo.