Lemmy Kilmister zmarł w wieku 70 lat w wyniku przegranej walki z chorobą nowotworową prostaty. Muzyk odszedł zaledwie cztery dni po swoich okrągłych urodzinach, a raptem dwa dni po tym, gdy uzyskał ostateczną diagnozę. Świat heavy metalu pogrążył się w ogromnym smutku i żalu, fani i fanki artysty i Motörhead od lat robią jednak wszystko, by pamięć o legendzie tego brzmienia pozostała wiecznie żywa, a jego postać poznawali nowi, młodsi wielbiciele cięższych brzmień. Od jakiegoś czasu podejmowane są nowe, dość nietypowe kroki, by tak rzeczywiście było.
Prochy Lemmy'ego Kilmistera pojawią się na festiwalach
Jednym z punktów centralnych Wacken Open Air z 2023 roku było złożenie prochów Lemmy'ego na terenie imprezy. Wydarzenie odbyło się z wielką pompą, wszystkiemu towarzyszyła uroczysta procesja, na której pojawili się także żyjący członkowie Motörhead: Phil Campbell i Mikkey Dee, którzy wznieśli symboliczny toast za przyjaciela.
Kolejno to organizatorzy Bloodstock Festival poszli o krok dalej. Jak ogłoszono rok temu, Ci, we współpracy z menedżerami zespołu, na czele którego stał Lemmy, stworzyli specjalne miejsce, w którym przechowywana została część prochów po muzyku, które stały się niejako stałym elementem festiwalu. Całość przyjęła postać instalacji w Galerii RAM, gdzie znajduje się będzie popiersie Lemmy'ego z umieszczonymi w środku prochami. Po zakończeniu danej edycji wydarzenia, rzeźba trafia do Rock City w Nottingham, gdzie będzie można ją oglądać przez cały rok do momentu, aż ponownie pojawi się na kolejnej odsłonie Bloodstock. Popiersie zaplanowane zostało jako część dużo większego projektu, zorientowanego na upamiętnienie, zarówno Lemmy'ego, jak i Motörhead. Ogłoszono, że galeria RAM zostanie odpowiednio powiększona, a na miejscu znajdą się także liczne pamiątki po legendzie heavy metalu.
Na ubiegłorocznej edycji Bloodstock pojawił się Campbell, który zainaugurował cały projekt, a zespoły grały specjalne sety w hołdzie Motörhead, całość otworzył i zamknął dźwięk słynnej syreny formacji.
Bloodstock zawsze był wyjątkowym miejscem dla Motörhead i Lemmy’ego. Ludzie i energia idealnie pasowały do jego wartości. Alan i Vicky byli także świetnymi przyjaciółmi i w zasadzie rodziną Lemmy'ego, ponieważ to był powód, dla którego pierwotnie się spotkali. Jest to z pewnością stosowne wyróżnienie w ramach trwającej serii pochówków prochów Lemmy’ego w jego najbardziej ukochanych miejscach - komentuje menedżer zespołu, Todd Singerman.