Pantera i historia powstania Cowboys from Hell. To był przełomowy krążek dla zespołu
Historia Pantery nie należy do tych najbardziej oczywistych. Zespół powstał w 1981 roku w Arlington, w stanie Teksas. Założyli go bracia Abbott: gitarzysta Dimebag Darrell oraz perkusista Vinnie Paul. W 1983 na rynku ukazał się debiut Pantery, Metal Magic, a skład dopełnili: basista Rex Brown i wokalista Terry Glaze. Jeśli chodzi o stylistykę, to grupa – w początkowych latach – hołdowała glam metalowi. I to nie tylko muzycznie, ale również pod kątem wizerunkowym. Po trzech płytach w takim "anturażu", Panterę postanowił opuścić Glaze, a jego następcą został Phil Anselmo.
Choć na Power Metal (1988) muzykom jeszcze nie udało się z szafy pozbyć charakterystycznych strojów, a w użyciu wciąż były lakiery do włosów, to w powietrzu coś wisiało... Słychać bowiem było zalążki tego, co miało dopiero nadejść. Za sprawą Cowboys from Hell dalsze losy Pantery potoczyły się zupełnie inaczej. Zresztą, grupa uważa, że właśnie wtedy rozpoczęła się właściwa historia...
Przede wszystkim kwartet postanowił porzucić wymyślne ciuchy i szalone fryzury. I skupić się na rzeczy najważniejszej: muzyce. – W tamtym czasie pisaliśmy niemal bez przerwy. Pierwszymi utworami, które stworzyliśmy z myślą o albumie, były "The Art Of Shredding", "Heresy" i "Domination". Pisaliśmy je w klubie Joe's Garage i graliśmy podczas prób dźwięku – przyznał, w rozmowie z magazynem Classic Rock, Brown.
Twórcze działania rozpoczęły się pod koniec 1988. Tak jak zostało już wspomniane, wena muzyków nie opuszczała, ale za to mieli inni problem: brak wytwórni, która chciałaby na nich postawić i wydać kolejny album. – Każda wytwórnia odrzuciła nas z 23 razy, ale wciąż pracowaliśmy. Mieliśmy już gotowe wszystkie piosenki na "Cowboys...", a jeden facet, którego znaliśmy, obserwował nas i był bardzo zainteresowany – dodał, we wspomnianym wywiadzie, Paul.
Tym gościem okazał się Derek Shulman z Atco Records, który wysłał na jeden z koncertów Pantery swojego pracownika, Marka Rossa. – Pod koniec pierwszej piosenki szczęka mi opadła. Moc brzmienia – nastawienie i kunszt muzyczny – powaliły mnie na kolana. Trzeba było po prostu być idiotą, żeby nie uważać ich za niesamowitych – wspominał przy okazji wznowienia Cowboys from Hell z okazji 20-lecia wydania. Werdykt nie mógł być inny. Kontrakt został natychmiast podpisany.
Polecany artykuł:
Członkowie Pantery musieli jednak uzbroić się w cierpliwość. Wejście do studia było możliwe dopiero za pół roku. – W tym czasie wciąż graliśmy koncerty. Musieliśmy to robić. Ponadto mieliśmy drobne prace dorywcze, żeby zarobić trochę pieniędzy. W końcu weszliśmy do studia w lutym 1990 roku i spędziliśmy dwa miesiące na nagrywaniu – wyjaśnił basista. Wybrano Pantego Sound Studio w Pantego w Teksasie. A na producenta grupa zaproponowała Terry’ego Date’a, który miał już na koncie współpracę z Soundgarden, Metal Church czy Overkill.
Pierwszy album nagrany dla dużej wytwórni sprawił, że o Panterze, która do tej pory cieszyła się wyłącznie lokalną popularnością w Teksasie oraz południowych stanach USA, mogło usłyszeć szersze grono odbiorców. Cowboys form Hell ukazał się na rynku 24 lipca 1990. Był to niewątpliwie artystyczny przełom dla zespołu. Na listę Billboardu płyta trafiła jednak dopiero w 1992 (27. pozycja), rok później pokryła się złotem, z kolei w 1997 również i platyną.
Bazę fanów grupa budowała, przede wszystkim, za sprawą koncertów. Muzycy zdecydowanie się nie oszczędzali. W 1990 i 1991 dali ponad 200 występów promujących Cowboys from Hell. A na horyzoncie była kolejna płyta, która ukazała się w lutym 1992. O Vulgar Display of Power jednak na pewno w przyszłości wspomnimy w naszym cyklu...
Jakie ciekawostki skrywa album Cowboys from Hell? Tego dowiecie się z galerii umieszczonej na samej górze niniejszego artykułu.