W ubiegłym roku w przestrzeni publicznej niemal masowo pojawiały się plotki na temat rzekomego planowanego powrotu na scenę zespołu Oasis. Wieści te podsycali osobiście bezpośrednio zainteresowani, czyli bracia Gallagher, na zmianę, zarówno Noel, jak i Liam. Jak wiemy już dziś, do wielkiego zjednoczenia nie doszło, choć takowe plany były, a w między czasie skonfliktowane rodzeństwo zdążyło się już kilkukrotnie publicznie przerzucić winą za taki właśnie stan rzeczy.
Fani i fanki legendy brit popu żałują całej sytuacji tym bardziej, że już w sierpniu minie dokładnie 30 lat od premiery Definitely Maybe, czyli debiutanckiego albumu zespołu, za sprawą którego z dużym sukcesem udało mu się zaistnieć w świecie muzyki. Okazji do świętowania nie ma zamiaru przepuścić jednak Liam, który wyruszy w samotną trasę po Wielkiej Brytanii, zorientowaną konkretnie właśnie na to wydawnictwo.
Oasis jako... awatary?!
Teraz do tematu powrotu Oasis na scenę ponownie wraca Noel Gallagher. Wokalista w wywiadzie dla Absolute Radio wyznał, że miał okazję brać udział w Londynie w show "ABBA Voyage", na którym "występowały" awatary członków i członkiń słynnej grupy. Muzyk nie krył, że pokaz zrobił na nim ogromne wrażenie i sprawił, że on sam zaczął rozważać, czy nie można by zorganizować podobnego projektu, ale właśnie dla Oasis!
Gallagher otwarcie przyznał, że jeśli ktoś wpadnie kiedyś na to, by zorganizować pokaz awatarów muzyków Oasis niech śmiało się z nim skontaktuje, a on będzie chętny do rozmów. Gdy jednak prowadzący rozmowę zwrócił mu uwagę, że część fanów i fanek formacji może nie uznać tego za powrót, na jaki czekają, Noel rozbrajająco stwierdził: "Cóż, nigdy więcej nie zobaczysz zespołu, więc zależy jak bardzo tego chcesz".
Szczerze mówiąc, byłem pod wielkim wrażeniem, ale tak, jeśli ktoś chce zrobić coś takiego, ale w stylu Oasis, niech nam da znać. Byłbym bardzo za. Powiedziałbym "świetnie", porozmawiałbym z taką osobą, a następnie przedstawił konkretną kwotę, a jeśli on pokaże mi ofertę, ja powiem albo tak, albo nie - stwierdził Noel.