Kiss ogłosili wypasioną reedycję koncertowego albumu Alive!. Oto szczegóły
Pięćdziesiąt lat temu, we wrześniu 1975 roku, na rynku ukazał się koncertowy album Alive! firmowany przez amerykańską formację Kiss. Krążek okazał się przysłowiowym "strzałem w dziesiątkę". Uratował on karierę grupy, a także wytwórnię Casablanca przed upadkiem. To jedno z najbardziej cenionych przez fanów wydawnictw w bogatym dorobku Kiss.
W związku z okrągłą rocznicą, zespół postanowił wypuścić rocznicowe wydanie Alive!. – To projekt, nad którego miksowaniem spędziłem 46 dni. [...] Na szczęście udało się znaleźć wszystkie cholerne taśmy. To coś niesamowitego. To zasługa Jeffa Fury z Universalu, należą mu się wielkie brawa. Spędziliśmy mnóstwo czasu na ich renowacji, a potem zmiksowałem każdy jeden koncert, który przyczynił się do ostatecznej wersji albumy, a także wszystkie próby. Dzięki temu udało nam się uchwycić fantastyczne wykonania – powiedział producent Eddie Kramer w podcaście prowadzonym przez Jay Jay Frencha z Twisted Sister.
Całość pojawi się na półkach sklepowych 21 listopada 2025. Wznowienie, w postaci box setu, będzie dostępne jako 4CD+ Blu-ray czy 8LP+ Blu-ray (dołączono do nich także okolicznościowe t-shirty). Ponadto zespół, na swojej stronie internetowej, wypuści także inne gadżety dla fanów związane z albumem Alive!.
Dodajmy, że wspomniany box set zawiera dwa pełne koncerty grupy z trasy z 1975: z Wildwood (New Jersey) oraz z RKO Orpheum Theatre w Davenport (Iowa). Ponadto dodano pięć utworów z popołudniowej próby w Davenport oraz sześć z koncertu zespołu w Cleveland. Wszystkie utwory, tak jak już zostało to wspomniane, zostały zremiksowane przez Eddiego Kramera z oryginalnych ścieżek.
Przypomnijmy, że oryginalnie na albumie Alive! znalazły się wykonania utworów z czterech koncertów zagranych przez zespół w ramach trasy promującej krążek Dressed to Kill między majem a lipcem 1975. – Ten album naprawdę uchwycił esencję doświadczenia na żywo. Albumy live bywały nudne, ale my chcieliśmy płyty, która by cię wciągnęła, zanurzyła w tym wszystkim. To oznaczało naprawienie wszelkich wpadek oraz wyretuszowanie zerwanych strun. Snobi mogli na to patrzeć z góry, ale prawda jest taka, że ten album wciąż jest uważany za jeden z największych, jeśli nie największy, album na żywo w historii – powiedział, nie tak dawno w podcaście Broken Record, wokalista i gitarzysta Paul Stanley.