Justin Hawkins (The Darkness) również skrytykował Yungbluda. "W ten sposób stajesz się lepszym artystą"
Głośnym echem, w przestrzeni medialnej, odbił się występ Yungbluda w trakcie gali MTV Video Music Awards w Los Angeles. Jednym z punktów imprezy było upamiętnienie Ozzy'ego Osbourne'a, który zmarł w lipcu 2025. Artysta zaśpiewał Crazy Train, Changes oraz Mama, I’m Coming Home w towarzystwie Stevena Tylera z Aerosmith. Występ zebrał sporo pochlebnych opinii. Nie wszyscy jednak byli zachwyceni.
Dan Hawkins z zespołu The Darkness, w mediach społecznościowych, napisał: – Kolejny gwóźdź do trumny rock’n’rolla. Cyniczne, obrzydliwe i, co ważniejsze, do bani. Przyprawia mnie o mdłości, jak ludzie robią takie rzeczy, aby rozwijać własną karierę. Wpis na Instagramie opatrzył natomiast następującym hasztagiem: "Co za banda kretynów".
Słowa te szybko obiegły sieć, a niebawem jego brat Justin Hawkins, lider The Darkness, poparł powyższą wypowiedź.
– Uważam, że muzyków w pewnym wieku irytuje fakt, że Yungblud postrzega siebie jako naturalnego spadkobiercę spuścizny Ozzy'ego, nie mając nic wspólnego z tym, co naprawdę jest ważne. Całe to pozowanie, połączenie Jima Morrisona ze Stone Temple Pilots i każdym kto kiedykolwiek nosił skórzane spodnie. To jest wyjęte z podręcznika rock’n’rolla. To najnowszy przykład z długiej serii – przykro mi to mówić – pozerów… – powiedział Justin Hawkins w swoim podcaście Justin Hawkins Rides Again. Oczywiście, te słowa wywołały sporo kontrowersji. Burza w komentarzach w sieci była więcej niż pewna.
Hawkins, po kilku dniach, podkreślił, że nie zamierza się wycofać z powyższych słów, ponieważ ma prawo do własnej opinii. W kolejnym odcinku podcastu lider The Darkness zwrócił się bezpośrednio do fanów i odnosił się do komentarzy go krytykujących.
Nie sądzę, żebym krytykował ducha Yungbluda. Podziwiam go tak samo, jak każdy inny. Chodziło mi o to, że wygląda jak osobowość telewizyjna grająca rocka. Uważam to za trochę żenujące, a w mojej karierze zdarzały mi się rzeczy żenujące. I byłem za to ostro krytykowany. Trzeba powiedzieć, że nie możemy żyć w kulturze, w której krytyka jest niedopuszczalna. Kiedy robiłem żenujące rzeczy, ludzie zwracali mi na to uwagę. Doceniam to. W ten sposób stajesz się lepszym artystą – powiedział.
W dalszej części swojej wypowiedzi Justin Hawkins zwrócił uwagę na to, że "ktoś taki jak Yungblud powinien być wystarczająco odporny, aby poradzić sobie z odrobiną krytyki". – Ma rzesze fanów, a jego ostatnie albumy sprzedają się naprawdę dobrze. On nie potrzebuje mojego wsparcia, choć mówiłem pozytywnie o jego wcześniejszych nagraniach. Uważam, że pod względem kulturowym może być dość ważną osobą. Jednak jeszcze nie napisał żadnej dobrej piosenki. Taka jest moja opinia.