To na początku sierpnia tego roku polski oddział platformy streamingowej Netflix wydał oświadczenie, w którym ogłosił, że właśnie trwają prace na planie... filmu biograficznego o życiu i karierze prawdziwej ikony polskiego rocka, Janie Borysewiczu. Zgodnie z zapowiedziami samego giganta streamingu, fabuła produkcji osadzona będzie głównie w rzeczywistości lat 80. i 90. i stanowić ma ona opowieść o buncie, pasji i artystycznej wolności. Jak mówił w chwili ogłoszenia filmu sam zainteresowany: "Bardzo cieszę się, że historia Lady Pank i moja droga pojawią się na ekranie. Mam nadzieję, że ten film pokaże, że w tamtych czasach muzyka to było coś więcej niż tylko granie — była formą naszej wolności".
Już wtedy stało się jasne, że za kamerą filmu, którego tytuł nie jest jednak jeszcze znany, stanął Kristoffer Rus. Autorami scenariusza są Wiktor Piątkowski oraz Joanna Kozłowska. Rolę samego Borysewicza odegra niejaki Mikołaj Bukrewicz, a w pozostałych członków zespołu Lady Pank wcielą się: Hubert Miłkowski, Krzysztof Oleksyn, Mikołaj Matczak oraz Marcel Barra.
Co już wiadomo o filmie o słynnym gitarzyście?
Teraz Jan Borysewicz pojawił się jako gość najnowszego odcinka talk show "Mellina", którego prowadzącym jest Marcin Meller. W programie muzyk pojawił się, aby świętować tak jubileusz swoich 70. urodzin, jak i zbliżające się 45-lecie powstania zespołu Lady Pank, które uświetnione zostanie wydaniem w przyszłym roku jego nowej płyty.
Oczywiście przy okazji wizyty nie mogło zabraknąć także tematu wspomnianego wyżej filmu. Jak wynika ze słów samego Borysewicza, zdjęcia do produkcji wciąż mają miejsce, a dopiero co na planie pojawił się także... on sam!
Jak zdradził gitarzysta w "Mellinie", on również zagra w swoim własnym filmie biograficznym! Jak wyjaśnia muzyk, wcieli się on w samego siebie, który zwraca się do młodszej wersji siebie w bardzo konkretnej sytuacji i wypowiada tylko kilka słów, mianowicie: "Nie spier**l tego, Janek".
Borysewicz zapowiada, że film będzie opowiedzeniem jego własnej historii z jego perspektywy i nie zostaną w nim pominięte tematy i wydarzenia również dla niego trudne - jak chociażby pamiętny występ z 1 czerwca 1986 roku, kiedy to gitarzysta pojawił się na scenie wyraźnie pod wpływem i obnażył się przed publicznością, wśród której były też dzieci.