Festiwal gromadził fanów muzyki elektronicznej, organizowany jest corocznie przy okazji żydowskiego święta Sukkot. Cytowani przez AP uczestnicy i świadkowie wydarzenia mówią o tym jak nagle pośród muzyki dało się słyszeć syreny alarmowe, a nad głowami zaczęły przelatywać rakiety. Szybko dołączyły także dźwięki strzałów, bojownicy strzelali do bezbronnego tłumu jak do kaczek. Według niektórych komentatorów jest to jedna z największych, jeśli nie największa masakra cywili w nowożytnej historii Izraela.
Impreza została zorganizowana na pustynnym terenie niedaleko kibuca Re’im, około 5 kilometrów od muru oddzielającego Strefę Gazy od Izraela.
- Biegliśmy i kryliśmy się, kryliśmy się i znów biegliśmy na otwartym terenie, najgorzej jak mogło być w takiej sytuacji - mówił dziennikarzom Arik Nani, który przyjechał na festiwal z Tel Avivu świętować 26 urodziny – W kraju, gdzie w takich kręgach każdy zna każdego, to najgorsza trauma jaką można sobie wyobrazić.
Na festiwalowiczów spadły rakiety, a następnie ostrzał terrorystów, którzy polowali na tych, którzy szukali schronienia w pobliskich schronach lub w terenie. W tłumie wybuchła panika. Bojownicy przyjechali w ciężarówkach i na motocyklach, wyposażeni byli w karabiny maszynowe i granatniki. W internecie nietrudno znaleźć filmy dokumentujące ten koszmar oraz to jak wyglądał teren festiwalu po nim.
W wyniku ataku dziesiątki mężczyzn, kobiet i dzieci zostało uprowadzonych. Na liście zaginionych wciąż pojawiają się kolejne nazwiska. Jednym z nich jest choćby były basista grupy Desolated, która prosi o jakiekolwiek informacje o jego losie. Pracował na festiwalu jako ochrona.