Freddie Mercury

i

Autor: Materiały prasowe - fot. Simon Fowler

z historii rocka

Freddie Mercury zawsze był tak bardzo pewny siebie? "Nawet, gdy był nikim, w swojej głowie był niczym Jimi Hendrix"

Freddie Mercury dziś uznawany jest za jednego z największych gwiazdorów rocka, absolutną ikonę, bez której brzmienie to z pewnością wyglądałoby zupełnie inaczej. Muzyka cechowała ogromna charyzma i pewność siebie - czy te pojawiły się u niego w miarę zyskiwania sławy, czy Freddie od zawsze po prostu taki był?

Nie każda osoba ma zadatki na frontmana, lidera. Choć wydaje się, że rola ta z góry przypisana jest wokaliście czy wokalistce danego zespołu, to nie jest to wcale takie oczywiste - ciężko wskazać osobę, która pełniła funkcję dominującą w takich grupach, jak Fleetwood Mac (mamy na myśli erę po Peterze Greenie) czy Heart. W historii muzyki rockowej mamy jednak naprawdę bardzo, bardzo dużo przykładów wspaniałych, charyzmatycznych wokalistów czy wokalistek, których rola w sukcesie danej formacji jest nieoceniona - Ozzy Osbourne, Robert Plant, Mick Jagger, Dave Gahan czy Freddie Mercury to zdaje się najgłośniejsze takie nazwiska.

Ostatni z wymienionych z pewnością jest pod tym względem postacią absolutnie szczególną. Freddie na zawsze zapisał się w historii muzyki jako osoba, która na scenie czuła się niczym ryba w wodzie, porywał on tłumy swoją pewnością siebie, energią i ogromną, ogromną charyzmą - jednak czy Mercury zawsze taki był?

Eska rock: Dzień, w którym Queen zagrał ostatni koncert z Freddiem Mercurym. Wokalista zmarł 5 lat później

Freddie od zawsze był frontmanem?

Temat ten poruszył w wywiadzie dla magazynu "Total Guitar" Brian May. Gitarzysta grupy Queen potwierdził, że Freddiego od zawsze cechował ogromny entuzjazm, którym z powodzeniem zarażał innych. Brian nie ukrywał nigdy, że często nie czuł się zbyt pewny siebie i muzyki, którą tworzył, wtedy zawsze z pomocą przychodził mu kolega z zespołu, który podnosił go na duchu swoim optymizmem. May mówi dalej, że w czasach, gdy zespół Queen nie był jeszcze znany, to Mercury już zachowywał się tak, jakby był jednym z największych artystów na świecie i stał na czele jednej z najwspanialszych formacji - co zresztą ziściło się w kolejnych latach.

Brain dodaje, że niektórzy odbierali Freddiego jako osobę wręcz zarozumiałą, on jednak tłumaczy, że muzyk absolutnie nie był taki, a za wszystko odpowiadał jego ogromny entuzjazm, który w połączeniu z optymizmem, miłością do życia i muzyki dawał absolutnie unikalne połączenie.

Nawet gdy Freddie był nikim, w swoim umyśle był Jimim Hendrixem. A ja umożliwiłem mu posiadanie tego na wyciągnięcie ręki. Zawsze mówił: "Możesz zrobić wszystko, co każdy może zrobić, Brian. Możesz to zrobić dla mnie". Brzmi to tak, jakbym przedstawiał go jako zarozumiałego, ale on taki nie był: to był po prostu entuzjazm: "Możemy to zrobić razem. Możemy być czymś najlepszym na świecie" - mówi May w wywiadzie.

Co czuł Brian po śmierci Mercury'ego?

May powiedział także w rozmowie, że gdy Freddie zmarł, on sam był przekonany, że jego kariera się skończyła i że nie osiągnie on nic porównywalnego do Queen nawet w ramach solowej działalności. Gitarzysta mówi, że ciężko mu było wyobrazić sobie obecność na muzycznym rynku bez Queen - dlatego dziś jest tak wdzięczny za to, że grupa z powodzeniem działa, jednak w nieco innym kształcie z Adamem Lambertem w roli wokalisty jako Queen + Adam Lambert.

Byłem całkowicie przekonany, że to koniec. Pamiętam, jak przejeżdżałem koło tych wszystkich aren, w których graliśmy i myślałem: "Tego już nie ma, nigdy więcej tego nie zrobimy" - mówi May.

Oto nasz wybór najlepszych występów Freddiego Mercury'ego:

Brudny sweter Kurta Cobaina rozbija bank. ROCKOWE KALENDARIUM, 21-27 października
Wiecie, za ile sprzedano brudny i dziurawy sweter Kurta Cobaina? Tak, TEN słynny sweter nie mógł być tani... Z odcinka dowiecie się też, kto pomógł rozsławić hendriksowską wersję Hey Joe, jak Led Zeppelin w biegu nagrywali swoją drugą (znakomitą zresztą płytę), i jak wokalista Blind Melon zrobił demolkę na pokładzie samolotu po głupiej kłótni ze stewardessą. Wpadniemy też na tor Formuły 1 z Markiem Knopflerem (on niestety szybko z tego toru wypadł...) i zajrzymy do czasów wczesnej młodości Lou Reeda, którego próbowano leczyć z homoseksualizmu... elektrowstrząsami.
Jaro Sobierajewicz
Rockowe kalendarium || Jaro Sobierajewicz