Dokąd zaprowadzi nas rewolucja SI w muzyce? Są tacy, którzy jej jej nie boją

i

Autor: Pixabay

Dokąd zaprowadzi nas rewolucja SI w muzyce? Są tacy, którzy jej jej nie boją

2023-05-12 14:38

„Sztuczne inteligencje zabiorą nam pracę! Zniszczą kulturę! Przejmą nad nami kontrolę i sprowadzą do roli niewolników!” - od takich nagłówków, także w świecie muzyki, aż kipi w mediach. Nie wszyscy jednak podzielają ten pesymizm. Także wśród artystów słychać głosy, że zamiast łamać rąk trzeba ze spokojem odnaleźć się w nowej sytuacji.

Puszka Pandory została otwarta i raczej nie da się jej zamknąć. Tak samo było gdy rozpowszechniło się dzielenie muzyką, tekstami czy filmami w internecie, albo wcześniej, gdy wprowadzano na przykład druk. Technologia zmienia kulturę i przemodelowuje pracę artystów. Część zajęć znika, pojawiają się nowe. Już sam Sokrates narzekał na wynalazek pisma i wieszczył, że przez to ludzie przestaną trenować pamięć i obniży się ich poziom intelektualny. Paradoksalnie dzięki temu, że jego uczeń spisał te myśli znamy je po dziś dzień.

W rozmowie z portalem Freethink dwójka artystów, Holly Herndon oraz Mat Dryhurst dzielą się swoimi refleksjami na temat tego, co dobrego może wyniknąć z wejścia sztucznych inteligencji w świat sztuki.

- Żyjemy w czasach, gdzie każdy może coś nagrać Twoim głosem – mówi Mat - co z tym zrobisz? Możesz próbować to blokować, a możesz przyjąć do wiadomości i zapytać: „jak daleko to może mnie doprowadzić”?

Dwójka muzyków przyjęła dziennikarzy w swoim berlińskim studio. Eksperymentująca z przetwarzaniem własnego głosu przez SI Holly tłumaczy, że dzięki nauczeniu algorytmu swoich wokalnych tonów może tworzyć piosenki, których sama naturalnie nie byłaby w stanie zaśpiewać, ale potrafi je napisać. Stworzyła własny algorytm, który potrafi śpiewać jej głosem.

- Jest w stanie wykonać każdą gimnastykę wokalną, której ja nie dałabym rady zrobić – opowiada – Holly Plus powstała jako kolektywna halucynacja moja i internetowej społeczności.

Herndon udostępniła swoje dzieło w sieci i dziś można wysłać do SI dowolną zaśpiewaną przez nas piosenkę, a ona przetworzy ją na głos wokalistki. To otwiera możliwości do zadania wielu ważnych pytań. Czy taka SI powinna umieć wypowiedzieć wszystko? Czy są może takie treści, których artystka nigdy nie chciałaby wypowiadać własnym głosem, zatem SI powinno je blokować?

Uczenie maszynowe weszło na stałe do świata kultury. Korzystamy z generatorów obrazów, tekstów, a w serwisach z muzyką codziennie pojawiają się setki piosenek stworzonych już za pomocą algorytmów. Już teraz jest to ogromnym wyzwaniem dla prawa autorskiego oraz urzędów chroniących wrażliwe informacje o obywatelach i dostęp do nich. Jak traktować obraźliwą piosenkę wyśpiewaną czyimś głosem bez jego/jej wiedzy? Czy człowiek w takiej sytuacji staje się po prostu kolejnym instrumentem, z którego brzmienia się korzysta? Czy zatem właściciel oryginalnego głosu może chcieć jakichkolwiek zysków z jego wykorzystania? To tylko kilka z dziesiątek pytań, które pojawiają się jak grzyby po deszczu.

Holly Herndon i Mat Dryhurst są przykładem optymistów, którzy wierzą, że dzieląc się swoimi zasobami, tu brzmieniem głosu Holly oraz jej wiedzą o maszynowym uczeniu się, można stworzyć narzędzia, które wzniosą sztukę na kolejny poziom.

Podobnego zdania jest kanadyjska artystka Grimes. Była partnerka technologicznego guru i twórcy sukcesu marki Tesla, Elona Muska, otworzyła własną platformę SI, gdzie można skorzystać z jej twórczości do remiksów oraz jej głosu w cyfrowej formie. Wystarczy podpisać zgodę, że w razie sukcesu nagrania 50% zysków z jego sprzedaży i odsłuchów przejdzie do Grimes. To dość świeży pomysł, ale może okazać się interesującym rozwiązaniem.

Na sam koniec krótka refleksja: pamiętacie jak swego czasu w muzyce popularnej modne zrobiło się samplowanie? Jak sławę zdobywały remiksy, a rapperzy budując swoje kompozycje korzystali z fragmentów istniejących już nagrań? Wtedy też wielu zarzucało im kradzież, wieszczono koniec muzyki i nastanie epoki przetwarzania, a nie kreatywności. Tak się jednak nie stało, choć niestety wielu twórców nigdy nie doczekało się uznania i pieniędzy za partie, które zostały wykorzystane przez innych i stały się popularne.

Wygląda na to, że właśnie obserwujemy podobną rewolucję co wprowadzenie sampli do świata muzyki. Jedni będą się przed tym bronić, inni wejdą po szyję i dalej, kreując nowe gatunki muzyki, nowe brzmienia i może nawet nowe instrumenty i role na scenie. Jedno jest pewne: ludzka potrzeba uczestniczenia w kulturze, a w tym wypadku w muzyce, się nie skończy, zmieni się jedynie sposób. A jeśli nam się to nie będzie podobało, zawsze pozostaną stare dobre nagrania, zawsze ktoś gdzieś będzie grał na żywo. Obserwowany obecnie powrót kaset magnetofonowych i płyt winylowych pokazuje, że muzyka potrafi iść w każdym kierunku jednocześnie. Czasami nawet pod prąd czasu.

Najnowocześniejsi w branży? Johannes Eckerström z AVATAR / Eska Rock