Od kilku ostatnich dni o Pearl Jam nie przestaje być głośno. Formacja jest świeżo po wydaniu swojego najnowszego, dwunastego już w karierze krążka, zatytułowanego Dark Matter. Wydawnictwo cieszy się sporym uznaniem i popularnością, a już w piątek przekonamy się, czy krążek rzeczywiście dotarł do prognozowanej, drugiej pozycji na oficjalnej liście przebojów w Wielkiej Brytanii, powtarzając wynik, który ostatnio formacja osiągnęła aż jedenaście lat temu.
Trwający rozgłos wokół nowego projektu to też moment na wypowiedzi, wywiady. Eddie Vedder w jednym z nowszych skupił się na osobie Donalda Trumpa, Matt Cameron zaś podzielił się dość osobliwym wspomnieniem z czasów, gdy był jeszcze nastolatkiem, a w centrum tego znalazł się zespół Kiss.
Pozew za covery?
Perkusista Pearl Jam, jak większość muzyków, grać na instrumentach zaczął już jako nastolatek, dość wcześnie zaczął też występować w zespołach. Jednym z pierwszych był cover band właśnie Kiss, działający jako Kiss (Imitation). Grupie udało się nawet spotkać z zespołem, jednak niestety, niedługo po tym młodzi, nastoletni, dopiero co początkujący muzycy, dostali pismo od przedstawicieli formacji, w którym grożono im podjęciem dalszych działań prawnych, jeśli Ci nie zaprzestaną działalności.
To właśnie do tego zdarzenia powrócił Cameron w wywiadzie w audycji "The Howard Stern Show". Matt szerzej opisał spotkanie z grupą za kulisami trasy "Alive!", pokazanie muzykom albumu ze zdjęciami z występów nastoletniego cover bandu, gdzie chłopcy ucharakteryzowani byli nawet na członków Kiss. Perkusista opowiada, że kilka miesięcy później dostali list od oficjalnej firmy, zarządzającej zespołem, czyli Aucoin Management i byli tym naprawdę podekscytowani myśląc, że może jest to coś specjalnie dla nich i rzeczywiście tak było, jednak nie tak przyjemne, jak oczekiwali tego młodzi muzycy. Jak tłumaczy jednak Cameron, pismo przyszło, ponieważ jego grupa, zupełnie nie znająca się wtedy na prawie autorskim, występowała początkowo po prostu jako... Kiss! Słowo "Imitation" dodano już po otrzymaniu groźby pozwania, jednak niesmak był na tyle duży, że kapela dość szybko po tym wszystkim rozpadła się.
Nie wiem, cztery do sześciu miesięcy później otrzymaliśmy list o zaprzestaniu działalności od Aucoin Management. A my byliśmy wielkimi fanami Kiss, a ten umieszczał logo Aucoin Management na swoich albumach, więc wszyscy byliśmy podekscytowani: "Wow, dostaliśmy list od Aucoin Management. Udało nam się". I to było pismo o zaprzestanie działalności. To dlatego, że chyba właśnie nazwaliśmy nasz zespół "Kiss". Tak naprawdę nie myśleliśmy przyszłościowo. Więc potem zmieniliśmy na "Kiss" i dodaliśmy w nawiasie słowo "Imitation" - opowiada Matt Cameron.