Zespół Guns N' Roses był sobotnim headlinerem festiwalu Glastonbury. Już ogłoszenie organizatorów dość mocno spolaryzowało opinię publiczną. Niemal przed samym startem wydarzenia na otwartą krytykę pozwolił sobie Noel Gallagher, który wprost stwierdził, że jest naprawdę wystarczająco dużo brytyjskich artystów, którzy mają na koncie świeże albumy i zasługują na to, by zagrać na głównej scenie tak kultowego festiwalu. Głosy krytyki tylko wzrosły po występie. Choć trwał on aż dwie i pół godziny, oglądał go sam Paul McCartney, a na scenie gościnnie pojawił się Dave Grohl, to wszyscy i tak skupili się na formie wokalnej Axla Rose'a. Widzowie wprost twierdzili, że jego głos brzmiał fatalnie, a przez to set Gunsów zasługuje na miano jednego z najgorszych w historii Glastonbury.
Problem z miksem?
Na dłuższą metę jednak i tu glosy fanów są podzielone. Osoby, które miały okazje oglądać występ na żywo twierdzą, że Axl nie brzmiał wcale aż tak źle, a ich wrażenia znacznie różnią się od tych, które mają, oglądając już po koncercie jego telewizyjny zapis. Warto pamiętać, że stacja BBC odpowiadała za transmisję live części setów dla mieszkańców Wielkiej Brytanii. Internauci twierdzą wręcz, że to właśnie nadawca odpowiada za zły miks wokalu Axla, w związku z czym osoby, oglądające nagrania z koncertu, mogą odnieść wrażenie, iż brzmiał on naprawdę tragicznie. Takie same zdanie na ten temat ma także rzecznik zespołu, co opisał w udostępnionym oświadczeniu.
Sam Axl nawet nie kryje irytacji krytyką swojej formy. Wokalista oznaczył na swoim Twitterze autorów dwóch niepochlebnych recenzji, które pojawiły się w czasopismach "The Telegraph" i "The Independent" i oskarżył ich o sianie hejtu.
Axl był w szczytowej formie. Zagłębiliśmy się w tę sprawę i wygląda na to, że w transmisji odnotowano problemy z odtwarzaniem na niektórych telewizorach, takich jak UHD. To był niefortunny problem, że miks odtwarzany przez te telewizory brzmiał tak słabo; jednak to nie była wina zespołu, ale BBC - brzmi treść maila, wysłanego przez agencję zespołu.