Iggy

i

Autor: Ricardo Rubio/Associated Press/East News

5 wokalistów, którzy ukształtowali Iggy'ego Popa. Nie wszyscy grali rocka

2023-03-06 14:13

Iggy Pop był, jest i będzie. Z pewnością jeden, bo trudno sobie drugiego takiego wyobrazić. Skandalista, dziadek punk rocka, sceniczny ekshibicjonista, łamacz konwencji, niszczyciel konwenansów. Jednak nic w przyrodzie nie dzieje się ot tak, samo z siebie. To, jaki jest Iggy i jego sztuka wynika z inspiracji i postaci, które spotkał na swojej drodze.

Pop należy do wokalistów o tak silnie wypracowanej osobowości scenicznej, że mógłby obecnie nagrać album dosłownie w każdej konwencji i nikt by mu nie miał tego za złe. Najwyżej można by to wziąć za kolejny wybryk ekscentryka. Umiemy sobie wyobrazić Iggy'ego rapującego, grającego death metal, a nawet śpiewającego disco. Wcześniej przecież już nie raz bawił się tyloma konwencjami. Taki już jest, robi co chce i za to go kochamy. Kto zatem wychował to niegrzeczne dziecko rock'n'rolla na takiego paskudnego, a jednocześnie inspirującego i kochanego dziada?

1. David Bowie

Artystyczne szlaki Bowiego i Popa przecięły się w latach 70-tych. Brytyjski kameleon produkował singiel „Raw Power” zespołu The Stooges, a później namówił będącego w kryzysie Popa do nagrywania solowej muzyki pod jego skrzydłami. Dzięki tej współpracy mamy dwa artystycznie najmocniejsze albumy Iggy'ego: „The Idiot” oraz „Lust For Life”. Sam Pop w wywiadach często przyznawał, że Bowie wyciągnął go z najgorszego alkoholowo-narkotykowego rynsztoka, by dać mu nowe życie jako artyście i jako człowiekowi.

2. Jim Morrison

Głos i osobowość, dzięki której The Doors stali się zespołem ponadczasowym. Bez niego talenty i muzyczne wyobraźnie Kiregera, Manzarka i Densmore'a nie wystarczyłyby do stworzenia takiego fenomenu. Świadomość własnego talentu oraz nieskrywana wyższość nad tłumem, publicznością i zwykłymi „zjadaczami chleba” - to rzeczy, które Iggy podpatrzył u Króla Jaszczura.

3. Mick Jagger

Zdecydowanie był inspiracją dla scenicznego zachowania Iggy'ego Popa. Ten taniec, to bycie wszędzie naraz, te „kocie ruchy”. Jednak Pop dodał do tego swoją nutkę straceńczego szaleństwa. Iggy zwracał uwagę, że gdy Mick śpiewał nawet miłe rzeczy, nie wyglądał na sympatycznego gościa. Taki też chciał być Pop: zdecydowanie nie dla grzecznych dzieci.

4. James Brown

Król soulu, człowiek dynamit, którego dawne wystąpienia do dziś mogą zawstydzać młodszych o pokolenia artystów energią. Iggy przyznawał, że dla niego był to najbardziej niesamowity człowiek na świecie. W jednym z wywiadów stwierdził, że czuje się spełniony życiowo mogąc być kilka razy fizycznie w obecności Jamesa Browna.

5. Elvis Presley

Król rock'n'rolla z Memphis, który oprócz spopularyzowania muzyki, której słuchamy wszyscy, jako jeden z pierwszych szokował na scenie, uznawanym wówczas za erotyczny i obsceniczny, tańcem. Iggy ceni go za bezczelne poczucie humoru i żywiołowość na scenie. Docenia go także za obecność w wielu mediach, bo oprócz muzyki Król ujarzmił Hollywood jako gwiazda filmowa.