Oto kilka historii znanych muzyków, którzy albo byli wyrzucani z zespołów, albo zespoły wyrzucały się same, bo miały serdecznie dosyć.
1. Jimi Hendrix
Jak można nie chcieć grać z najwybitniejszym gitarzystą w historii? Jak się okazuje był ktoś taki i do tego nie byle kto. Little Richard, czyli jeden z ojców rock’n’rolla, zatrudnił młodego Jimi’ego do swojego zespołu akompaniującego The Upsetters. Jednak chłopak tak często się spóźniał, był niesolidny oraz mocno odstawał stylem od reszty grupy, że Richard nie wytrzymał i go zwolnił. Może to i lepiej, bo Hendrix idąc na swoje stworzył epokowe nagrania. Według Little Richarda po prostu gwiazdorzył.
2. Ozzy Osbourne
Tak było, nie zmyślamy. Książe Ciemności nie pożegnał się grzecznie z macierzystym Black Sabbath. Wyleciał stamtąd ze względu na swój alkoholizm i uzależnienie od narkotyków. Położyło się ono cieniem na promocji albumu „Never Say Die!”, ponieważ Ozzy wychodził na scenę kompletnie niezdolny do śpiewania, a dodatkowo jego imprezowanie między występami nie miało żadnej kontroli. To był upadek wielkiej gwiazdy, który odczaruje dopiero solowa kariera.
3. Lemmy
Legendarny basista, człowiek-rock’n’roll, najbardziej prawdziwy z prawdziwych, też kiedyś dostał kopa. Zespół Hawkwind, w którym grał psychodelicznego rocka, podziękował mu za współpracę po tym jak zatrzymano ich na granicy z Kanadą. Było to podczas trasy koncertowej. U Lemmy’ego znaleziono amfetaminę, którą on pomylił z kokainą. Trafił do aresztu, koncerty odwołano, wkurzony zespół pozbył się basisty. Może i wyszło na dobre, bo po tym incydencie Lemmy założył Motorhead, a reszta jest historią.
4. Dave Mustaine
Alkohol i narkotyki doprowadziły także do wyrzucenia z kapeli najsłynniejszego i najbardziej wkurzonego rudzielca metalu. Dave Mustaine został usunięty z Metallici, a jego miejsce zajął Kirk Hammet. Gniew Mustaine’a przełożył się na powstanie Megadeth i na pierwszych 4 płytach naprawdę słychać ten żal i wściekłość w wyśpiewywanych przez zaciśnięte zęby tekstach.
5. Wes Scantlin
Wokalista Puddle of Mudd stracił w życiu kilka składów, a wszystko przez swoją skłonność do alkoholu i niekontrolowane zachowanie później. Pierwszy skład opuścił go w 1999 roku, jeszcze przed odkryciem i sukcesem. Potem, gdy dawnych kolegów zastąpili profesjonaliści ściągnięci przez Fred Dursta, który pomagał Puddle of Mudd rozwinąć skrzydła. Ostatecznie w 2016 roku muzycy dosłownie pozostawili pijanego Wesa Scantlina na scenie. Wcześniej na trasie dochodziło do przypadków, gdy wokalista przewracał się na scenie, niespodziewanie schodził z niej w trakcie wystąpień, nie był w stanie śpiewać tekstów. Każdemu może się skończyć do tego cierpliwość.